Moja lista blogów

piątek, 16 września 2016

Reakcja BigBang #5 kiedy mówisz im, że mają małego.



Reakcja BigBang - kiedy mówisz im, że mają małego.


G-Dragon

-Powiedz na ile byś go oceniła od 1-10?
- 2!
- Słucham Co? Dlaczego tak nisko go oceniasz? Jak możesz tak mówić?


- Co ja mam z nią... Uhg! Dlaczego tak NISKO!



TOP

- Myślałem, że ci się podoba?



Taeyang

- Słucham?! Nie mam MAŁEGO! Chcesz się przekonać?




Seungri

- A przeszkadza ci taki? haha



Daesung

-Słucham czy ona powiedziała, że mam małego przyjaciele?






Reakcja BigBang #4 kiedy mówisz im, że jesteś gotowa by to zrobić. No wiecie...




Reakcja BigBang kiedy mówisz im, że jesteś gotowa by to zrobić. No wiecie...

G-Dragon

-Co? Naprawdę! Zaskoczyłaś mnie! Tak się cieszę.




TOP

-Co?



- No to dziś wieczorem dobrze XD





Taeyang

- Wiedziałem, że ten dzień nadejdzie.



Seungri

- Yyy... TAK!




Daesung

- Jezu! Zapomniałem kupić gumek...







Reakcja BigBang #3 kiedy mówisz im, że wracasz do Polski i nasz związek nie ma sensu.




Reakcja BigBang - kiedy mówisz im, że wracasz do Polski i nasz związek nie ma sensu.

G-Dragon

- Pamiętaj... Kocham Cię. Będę na ciebie czekał skarbie.




TOP

-A-ale dlaczego? Co będzie z nami?


Taeyang

- Dlaczego mi to robisz?



Seungri

- Proszę nie odchodź ode mnie. Kocham Cię.



Daesung

- Nie rób tego! Przysięgam zmienię się będę się bardziej starał ale nie odchodź!





niedziela, 11 września 2016

Reakcje BigBang #2 - kiedy dowiadują się, że zginęłaś w wypadku samochodowym.




Reakcje BigBang - kiedy dowiadują się, że zginęłaś w wypadku samochodowym. 

G-Dragon

- Dlaczego? Dlaczego ona? Dlaczego mój skarb?



TOP

- Już jej nigdy nie zobaczę... Nasz ostatnia rozmowa to kłótnia... To moja wina.  



Taeyang

- Kocham cię... Nigdy o tobie nie zapomnę.  NIGDY!




Seungri

-Jak to możliwe? Dzisiaj miał być nasz ślub...




Daesung

- Co? Nie! Miała tylko jechać do sklepu i wrócić! 









Reakcja BigBang #1 - kiedy dowiadują się, że jesteś w ciąży.




Reakcja BigBang - kiedy dowiadują się, że jesteś w ciąży.

G-Dragon

-Nie mogę w to uwierzyć, będę tatą... Jestem bardzo szczęśliwy.




TOP

- Co?! przecież się zabezpieczaliśmy? 




Taeyang

- Dobry żart kochanie...



Seungri

- O czym ty do mnie mówisz? ... Ty na serio...




Daesung

- Ooo naprawdę! Jezu jestem tatą! 








sobota, 3 września 2016

Więzień Labiryntu #24 Nowa Historia



 Odsunęłam się od Newta o dwa kroki i spojrzałam się przerażona na Minho. Lecz on nie odwzajemnił mojego spojrzenia. Wbił go w swoje buty , które - swoją drogą - przydałoby mu się zmienić. Są tak poprzecierane, że ja się dziwię, jak on może w nich chodzić. I się zastanawiałam, dlaczego materiał nie oderwał się jeszcze od podeszwy. 

Cofnęłam się jeszcze dwa kroki do tyłu, tak, by stanąć w jednej linii z Azjatą.

- Minho, powiedzieć mu? - szepnęłam, zerkając kątem oka na Newta, stojącego ze skrzyżowanymi rękoma. 

- Mnie to już wszystko jedno - powiedział Minho, podnosząc głowę i patrząc się przez chwilę na blondyna, a potem przeniósł wzrok na mnie. 

- Gdzie jest ten Minho, który przed chwilą miał głupie pomysły i ciągle się śmiał? - spytałam, nie rozumiejąc nagłej zmiany zachowania przyjaciela.

- Zniknął - wzruszył ramionami - Powiedz mu i miejmy to z głowy.

Wywróciłam oczami, wzdychając cicho. Zrobiłam krok do przodu, wyłamując sobie palce.

- Bo my chcemy zwalić Alby'ego ze stanowiska Przywódcy. Chcemy żebyś ty zajął jego miejsce - wyznałam cicho. Tak naprawdę nie chciałam tego  mówić, no ale tak wyszło...

Newt wywrócił oczami, zwilżając przy tym zaschnięte wargi. Przerzucał wzrok ze mnie na Minho i na odwrót, nadal nie zmieniając pozycji.

- I to był powód, by wyrzucać tego sztamaka przez okno? - spytał po upływie kilku minut.

- To był jego pomysł - wypaliłam od razu, wskazując palcem na Azjatę, stojącego po mojej prawej stronie. On zaś westchnął, nie odzywając się ani słowem. 

- Minho, nie pomyślałeś o konsekwencjach swojego durnowatego pomysłu? - spytał Newt, przerzucając wzrok na przyjaciele. 

- Nie, nie pomyślałem - odparł szybko Minho. - Na pomysł wpadłem tak nagle i chciałem zadać ból temu smrodasowi.

- A mnie się ten pomysł spodobał - przyznałam od razu. Jak ktoś tu ma być winny, to i ja, i Minho. Nie tylko on. 

Newt opuścił głowę lekko w dół, znów zwilżając wargi. Zauważyłam, że robi to bardzo często podczas rozmów ze streferami "przestępcami" 

- Dobra, było, minęło - odezwał się w końcu i podniósł głowę, a pierwsze co rzuciło mi się w oczach, to uśmiech na jego twarzy, który sprawiał, że ja się uśmiechnęłam. - Chodzicie - machnął ręką, schodząc po schodach. Ruszyłam za nim, a za mną Minho. - Chcecie mnie na Przywódcę? - spytał Newt na dole, gdy wszyscy znaleźliśmy się w jednej linii. Po jego prawej ja, a po lewej Minho. Skinęłam głową - A wiecie, że gdybym nim był i gdybyście ten numer powtórzyli, to musiałbym was ukarać? 

Zacisnęłam wargi, kiwając głową. Może i nadal jestem tu tym cholernym świerzuchem - właśnie sama sobie obraziłam, super - ale zasady znam.

- Ale Newt - zaczęłam - Ty chcesz pełnić rolę naszego Przywódcy czy nie? 

Nie dostałam odpowiedzi.

- Ty nadajesz się do tego jak nikt inny! Spytaj się reszty!

- Um, nie dzięki - mruknął blondyn.

Wyszliśmy z Bazy i pierwsze co do naszych uszu trafiło, to krzyki i śmiechy. Cała nasza trójka poszła za hałasem, aż w końcu zabaniaczymy spore zbiorowisko. Jestem pewna, że właśnie tam zebrała się cała Strefa.

Newt zmarszczył brwi i ruszył w sam środek grupy. A ja, jako iż należę do ciekawskich osób, podążyłam za przyjacielem, kładąc mu dłoń na ramieniu i w tej pozycji ciągle za nim idąc. 

- O patrzcie, ktoś w końcu postanowił się obudzić i zainteresować Strefą! - usłyszałam krzyk, bodajże Jeffa. 

W końcu razem z Newtem, przepychaliśmy się przez tłum i mogliśmy zobaczyć, kto był powodem zbiorowiska.

W środku koła stał nabuzowany Alby, który gdy mnie zobaczył, posłał mi nienawistne spojrzenie. 

- Co tu się dzieje?! - krzyknął Newt, uciszając tym samym wszystkich Streferów.

- Szefunciu, patrz kto zaszczycił nas swoim towarzystwem! - krzyknął Patelniak, który stał po drugiej stronie ludzkiego koła, patrząc się na Newta.

- Puwa, nie jestem tu szefem! To on nim jest! - zirytowany blondyn wskazał na Alby'ego.

- A co jeśli chcemy ciebie, a nie jego? - spytał Winston, wywołując ciszę. 

Newt popatrzył na niego, oniemiał, Alby zaś mierzył Rzeźnika wzrokiem. 

- Co tu się , do puwy nędzy, dzieje?! - krzyknął Minho przerywając ciszę i stając obok mnie - Bo tam, z tyłu, to klump słychać 

- Mówiliśmy Niuśkowi, że nie tylko my chcemy Alby'ego zrzucić z posady, prawda? - spytałam Azjatę, na co on ochoczo pokiwał głową.

- Błagam was! Przestańcie! -jęknął Newt, patrząc się na mnie i na Minho. - Ja się do tego nie nadaje...

- Ty sobie z nas kpisz?- warknął Gally, wyłaniając się z przeciwnej strony zbiorowiska. - Nikt się do tego nie nadaje, oprócz ciebie! Wez mi przypomnij, kto o wszystko dbał, gdy on - tu wskazuje na Alby'ego - miał wszystko w dupie?! No ty, a kto inny?!

Kto jak kto, ale nie spodziewałam się, że Gally będzie tym, który przejdzie na stronę Newta. Dlatego też, ja Newt, Minho i reszta, stała w osłupieniu. 

- Powiedziałem coś nie tak? - spytał, zdziwiony naszym zachowaniem, Gally, wywołując tym u niektórych śmiech. A ja do tych osób się zaliczałam. 

W tłumie dało się słyszeć krzyki: "Newt na Przywódcę!" Wszyscy to krzyczeli, wszyscy oprócz Newta, który patrzył na każdego z osobna i widać było, że nie spodziewał się tego po nas. Alby też nie krzyczał, raczej stał nabuzowany z rękami założonymi na krzyż.

- Osiemnasta, Zgromadzenie, a teraz do swoich obowiązków! - krzyknął Newt, a wszyscy posłusznie się rozeszli.

Dobra, nie wszyscy. Został Alby i nasza trójka. Czarnoskóry posyłał Newtowi spojrzenie pełen nienawiści, podczas gdy blondyn patrzył na niego pytająco. Nasz "Przywódca" odszedł z fuknięciem. 

- I pomyśleć, że się z nim przyjaźniliśmy, co Minho? - mruknął Newt, patrząc za chłopakiem znikającym za budynkiem Bazy, a potem przeniósł wzrok na Azjatę, który parsknął cichym śmiechem. 

- Chodzimy coś zjeść - zaproponowałam, no co chłopaki skinęli głową.

***

Patelniak ma dziś chyba bardzo dobry humor, bo do kurczaka z ziemniakami, dał każdemu po kubku gorącej kawy.

- Co mu dzisiaj się stało? - spytał Minho Marka, biorąc łyk swojego napoju.

- To przez Newta - odparł niebieskooki blondyn, na co Newt zachłysnął się swoją kawą. 

- Że... co?! - Niusiek prawie wykrzyknął te dwa słowa. - Że niby... że ja... co?

Mark - zresztą jak ja i Minho - wybuchliśmy śmiechem, widząc zamieszanie Newta. Ale jak mam być szczera, sama nie wiem, co blondyn może mieć do dobrego humorku naszego kucharza. 

- Więc Mark - zaczęłam dość spokojnie - Możesz dla naszego świętego spokoju zacząć gadać, a co tu biega?! - a to powiedział głośniej. 

- Patelniak jest pewny, że Newt przyjmie stanowisko Przywódcy -niebieskooki blondyn odpowiedział prosto z mostu. 



Więzień Labiryntu #23 Nowa Historia



//NEWT//

 Nie wiedzieć czemu, gdy zobaczyłem Dianę przytulającą się do Marka, ukłuło mnie uczucie zazdrości. Przecież on jest jej przyjacielem, tak jak ja. Więc dlaczego? Może, dlatego, że mnie tak nie przytula? Nie, to byłby - chyba - absurd. Przecież to tylko przytulenie, pff, tylko przytulenie. Prawda? Tylko przytulenie...

- Hej Newt - Diana na mój widok uśmiechnęła się promiennie, więc ja, mimo trochę kiepskiego humoru w tej chwili, postanowiłem gest odwzajemnić.

- Mogę cię prosić? - spytałem, na co ona skinęła głową. Przytuliła Marka na pożegnanie i wyszła. 

To tylko przytulenie....

Nie wiem dlaczego, ale liczyłem na to, że na powitanie uczyni ze mną to, co na pożegnanie z Markiem, ale nie dostałem tego czego chciałem. Zasmuciłem się, lecz nie zamierzałem tego okazywać.

To tylko przytulenie...

Diana stanęła przede mną i gdy ruszyłem do wyjścia, blondynka zrobiła to samo. Nie przytuliła mnie.

To tylko przytulenie... Nie każdy musi być przez nią przytulony...

- To co chciałeś? - spytała.

Przytulas - prawie wypaliłem, ale na szczęście zdążyłem ugryźć się w język, dosłownie. Chwilę zajęło mi doprowadzenie się do porządku, a gdy udało mi się przecierpieć ból, odpowiedziałem:

- Minho prosił mnie, bym kazał ci przyjść do Pokoju Map, bo chce on o czymś z tobą pogadać - wzruszyłem ramionami. 

- Ogay, to do zobaczenie - uśmiechnęła się i odeszła. Nie przytuliła mnie, ZNOWU! A ja znowu przez to posmutniałem. 

To tylko przytulenie....

To tylko przytulenie....

To tylko przytulenie....

To nic takiego....

To tylko przytulenie....


//DIANA//

- Minho! - krzyknęłam, gdy weszłam do pokoju, do którego mogą wchodzić tylko Zwiadowcy i Newt. Hym hym. No wiecie, przyszły Przywódca.

Azjata aż poskoczył na skrzyni, na której aktualnie siedział. 

- Puwa, Diana! - wrzasnął, a ja zaśmiałam się głośno.

- To moje imię - powiedziałam, siląc się na poważny ton - A tak w ogóle to co chciałeś?

- Miałem ci pomóc w wymyśleniu planu, by zwalić Alby'ego z posady, prawda? - skinęłam głową - Wymyśliłem coś genialnego, mega śmiesznego i dla tego krótasa, bolesnego! - wykrzyknął z uśmiechem na ustach. 

- Podoba mi się, mów dalej - odparłam z bananem na ustach.

- To chodźmy to zrobić teraz  - Minho zmarszczył nos i czoło, robiąc wredną miną, która wywołała u mnie tylko śmiech.

Razem z przyjacielem udałam się do Bazy, gdy - jak powiedział Minho - znajdował się pokój Przywódcy. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się na piętro, najciszej jak potrafiliśmy, by nikt nic nie podejrzewał. Uchyliłam drzwi od pokoju Alby'ego - Ugh, brzydzi mnie jego imię - i weszłam do pokoju pierwsza. Czarnoskóry spał i głośno chrapał. Obiecuję, że osobiście spiorę mu tą buzię, tak, by do końca życia pamiętał to co zrobił Niusikowi. - matko, Minho, przez ciebie częściej zaczęłam tak nazywać Newta! - i by za te grzechy żałował.

Machnięciem reki przywołałam Minho, a on w mgnieniu oka, pojawił się obok mnie, poprzednio zamykając drzwi.

- Co zamierzamy zrobić? - spytałam.

- Widzisz to okno? - odpowiedział pytanie na pytanie, a ja skinęłam głową - Łap go za nogi , a ja biorę za ręce - powiedział i już trzymał Alby'ego za nadgarstki. 

- Żartujesz?! Obudzi się! -  krzyknęłam szeptem.

- Słuchaj , Diana, kto go zna rok? Ty czy ja? - Azjata wywrócił oczami.

- No... ty.

- No. On ma taki ciężki sen, że tylko potężny krzyk lub upadek jest w stanie go obudzić - odparł - A teraz łap go za te pikolone nogi.

Zrobiłam to, co kazał mój przyjaciel. Po chwili nieśliśmy naszego - jeszcze! - aktualnego Przywódcę, po to by ładnie go wywalić przez okno. Dobrze, że było szerokie i nawet dość wysokie i było też trochę nisko, bo inaczej z planu Azjaty byłoby nici. 

Minho odliczał cicho do trzech, patrząc się na mnie z tym swoim podłym uśmieszkiem. 

- Trzy! - gdy to słowo wyleciało z ust Minho, Alby wyleciał przez okno.

Popatrzyła na Azjatę, uśmiechając się szeroko, co on odwzajemnił. Podeszliśmy bliżej okna i wychyliliśmy się przez nie, patrząc na to, co spotkało (albo miało spotkać) Alby'ego. Niestety, plan nie wniósł w życie niezamierzonych celów, gdyż "Przywódca" wylądował na dużej steracie ziemi i chwastów z ogórków Zarta.

- Puwa, upiekło mu się - syknął Minho. 

Ja również nie byłam zadowolona z przebiegu zdarzeń, no ale cóż, w końcu wywaliliśmy przez okna tego smrodasa, nie? Trzeba się chociaż z tego cieszyć.

- Alby? - usłyszeliśmy głos Newta. Zamarliśmy - Co ty tu robisz? 

Wymieniłam nieco wystraszane spojrzenia z Minho. 

- Ich się, puwa pytaj, a nie mnie! - wkurzony Alby wskazał na nas palcem. Dlaczego my, do cholery, się nie schowaliśmy!? - Zobaczycie, nie ujdzie wam to na such! Ciapa będzie was wołać!

- Niedługo nie będziesz nam mógł grozić! Możesz się już pożegnać ze swoim stanowiskiem! - i tak oto ja, Diana popsułam wszytko. Wyjawiłam nasz plan, o czym uświadomił mnie Minho, szturchając łokciem i pytające spojrzenie Newta. Ups.

- Nigdzie się nie ruszajcie. Ja zaraz do was przyjdę - powiedział Newt, grożąc nam palcem i śmiejąc się krótko i cicho.

- Ooo, cholera - szepnęłam lekko rozbawiona. - W taki razie.... MINHO, WIEJEMY!!

W tym samym czasie, ja i Azjata, zerwaliśmy się do biegu i los chciał, byśmy nie zmieścili się oboje w drzwiach. Cholera, utknęliśmy! Akurat teraz?! Akurat teraz, gdy Newt idzie z nami na rozmowę?! Boże! Co my zrobimy!?

Boże, czy ty to widzisz?!

- Ugh , no weź się przesuń! - jęknęłam, próbując się jakoś wydostać.

I udało mi się to.

Tylko, że uwalniając się od Minho, wypadłam do przodu i wprost na Newta, który właśnie stał na ostatnim schodku schodów. 

Będąc już - w pewnym sensie - przytuloną do najlepszego przyjaciela, przytuliłam się jeszcze bardziej. Cały dzień - no, może większość, bo rano go przytuliłam  - bałam się to zrobić. Bałam się, że on nie będzie chciał tych czułości z mojej strony. I - ku mojemu zdziwieniu - odwzajemnił mój uścisk, a ja bardziej wtuliłam się w jego tors. Chyba nie wspomniałam, że jestem od Newta niższa o głowę i jeszcze trochę, prawda?

- To Minho mi kazał!- powiedziała, nie odsuwając się od blondyna o krok. 

- A mnie Diana! - słysząc obronę Azjaty, zaśmiałam się cicho.

- Nie ważne - odparł rozbawiony Newt. Odsunęłam się trochę od przyjaciela. - Nie przyszedłem do was w sprawie Alby'ego, bo uważam, że mu się to należało - zaśmiał się, a do niego dołączyłam ja i Minho - Przyszedłem w sprawie twoich słów, Diana. Co miałaś na myśli, mówiąc, że Alby może się pożegnać ze swoją posadą? 




Więzień Labiryntu #22 Nowa Historia



 Patrzyłam się chwile w miejsce, w którym przed chwilą był Mark. Bardzo zdziwiło mnie jego zachowanie. Dobrze, rozumiem, nie każdy chce wyjawić swój talent, ale ja już o wszystkim wiem bo Newt mi powiedział. Wiec, nie musiał tak reagować...

- Nie powinienem ci tego mówić - powiedział cicho Newt, podrzucając w dłoni rysownik Marka. 

- Nie powinnam była na ciebie naciskać - odparłam również cicho. 

- Powinienem poczekać, aż sam ci to powie.

- Powinnam być cierpliwa.

Wymieniłam szybko spojrzenia z przyjacielem, który uśmiechnął się do mnie lekko, a ja ten gest odwzajemniłam. Blondyn podszedł do mnie bliżej i położył ma mojej dłoni własność Marka. 

- Idz z tym do niego - powiedział, patrząc się głęboko w moje oczy. - Jest w kuchni. Jak będziesz mnie potrzebowała, to ja będę w Pokoju Map razem z Minho. - puścił mi oczko i odszedł. 

Czasem zadziwia mnie to, że ten chłopak tak dobrze zna swoich przyjaciół, nawet tych, którzy niedawno się nimi stali. Ja naprawdę nie wiem, dlaczego kiedyś powiedział mi, że połowa Streferów by go pozabijała. Dlaczego mieli by to robić? Przecież on tyle dał od siebie temu miejscu, choć go szczerze nienawidzi. Nie musi mówić, że tak jest. Ja to wiem. Pomijając fakt, że jestem tu tydzień... a może więcej? Ale do rzeczy. Pomijając tamten fakt, okropnie zżyłam się z Newtem i Minho, no i oczywiście z Markiem. Nie potrafię sobie wyobrazić bez nich tego miejsca. 

Zrobiłam tak, jak Newt kazał. Poszłam do Marka. Muszę z nim porozmawiać i powiedzieć mu o tym, co słyszałam w Labiryncie. 

- Mark? - gdy weszłam do kuchni zauważyłam tylko Patelniaka. Uniosłam pytająco brwi.

Patelniak pokazał kciukiem kąt pomieszczenia. Była tam dość duża odległość od blatu kuchennego i ściany. Spokojnie mógł zmieścić się tam człowiek.  Zza blatu wystawał kawałek czyjeś dłoni, a na ścianie oparte były nogi. Podeszłam bliżej i moim oczom ukazał się Mark, obierający się o ścianę szawki kuchennej.

- Mark - powiedziałam cicho, ale chłopak nie zwrócił na mnie uwagi. Przez cały czas patrzył się na swoje stopy.

Westchnęłam. Postanowiłam położyć mu na brzuchu jego rysownik. Tak też zrobiłam, po czym usiadłam po turecku obok przyjaciela. 

- Mark, pokazuj no, co ty tam masz - powiedziałam, wskazując palcem na własność przyjaciela. 

- Nie chce - mruknął.

- Jak to nie chcesz? - pisnęłam, jak nauczyciel w szkole, której uczeń odmawia przyjścia do tablicy.

Skąd to porównanie?

Mark zaśmiał się cicho, ale zdania nie zmienił, na co ja fuknęłam obrażona. Skrzyżowałam ręce na piersi i odwróciłam się plecami do chłopaka, przyglądając się Patelniakowi, jak przygotowywał nam obiad. 

- Po co mam ci to pokazywać, skoro o wszystkim wiesz? - spytał Mark. Domyśliłam się, że teraz właśnie przeglądał swój rysownik. Uh, może nie to, że się domyślałam. Po prostu słyszałam przerzucające się kartki. 

Odwróciłam się gwałtownie w stronę przyjaciela, uderzając tym jednocześnie siebie i jego moimi długimi, blond włosami. 

- Wiem tyle, że lubisz rysować  -powiedziała - Nic więcej - dodałam po chwili.

Mark przegryzł dolną wargę, pewnie bijąc się z myślami.
Trochę to zbyt długo to trwało, a ja się trochę zniecierpliwiłam. Zabrałam mu rysownik i sama zaczęłam go przeglądać, czy tego chciał, czy nie. Oczywiście, nie odbyło się bez prób odebrania mi jego własności, ale rzecz pozostała w moich rękach, co Mark przyjął z jękiem niezadowolenia. 

Zaczęłam przekładać kartki, jedna za drugą, poprzednio lustrując każdy rysunek wzrokiem. Czemu ten idiota to ukrywa, huh? Czemu? Chłopak ma ogromny talent i trzyma go w tajemnicy.

Jego rysunki, chyba mogę powiedzieć, że "małe dzieła" były... były... nie znaleźć odpowiedniego słowa. Dla mnie były cudowne, genialne, wspaniałe, niepowtarzalne! Nie potrafię znaleźć więcej odpowiednich określeń.

Na jednym był księżyc na nocnym niebie, wokół setki, tysiące małych gwiazd.

Na kolejnym było ognisko, które wyglądało jak prawdziwe. Widać było, jak żarzące się iskierki, wyskakiwały z ognia. Ale to nie było wszystko. Przy tym ognisku siedziałam ja, z kolanami podciągniętymi pod piersi. Podbródek miałam oparty na nagach, a dłonie wyciągnięte do płomieni ogniska. 

Odwróciłam, zdziwiona i jednocześnie zauroczona tym rysunkiem, głowę w stronę Marka, który twarz chował w dłoniach.

- Mark - powiedziałam cicho. Chłopak mnie zignorował. 

Odłożyłam rysownik na podłogę i usiadłam tak, by naprzeciwko siebie mieć Marka. Sięgnęłam po jego dłonie, chcąc odciągnąć je od jego twarzy. Ku mojemu zdziwieniu - nie protestował. Popatrzył mi się w oczy. Jego błękitne tęczówki były szare jak popiół, na co zgryzłam wargę. Ale uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjaciela, ściskając go mocno. Blondyn odwzajemnił gest. Siedzieliśmy tak przytuleni do siebie kilka minut, lecz w końcu się od siebie odsunęliśmy. Oczy Marka przybrały dawną barwę, a na twarzy widniał mały uśmiech. 

- To dlatego nie chciałeś mi pokazać? - spytałam, przechylając lekko głowę.

- Jeden z powodów. - blondyn zaśmiał się cicho.

- Drugi powiedział mi Newt - odparłam - Ale dlaczego nie chciałeś pokazać mi swoich rysunków? Wstydziłeś się? Przecież jesteśmy przyjaciółmi.

- Nie wiem - mruknął, a ja znowu się do niego przytuliłam.

Ale zastanawiało mnie jedno. Kiedy on to narysował? Nie przypominam sobie, by tamtej nocy, gdy wszystko między nami zeszło na dobry tor, miał przy sobie rysownik, więc kiedy?!

Odsunęłam się od Marka, słysząc ciche chrząknięcie. Odwróciłam głowę w stronę źródła owego dźwięku. 

Newt.