Odsunęłam się od Newta o dwa kroki i spojrzałam się przerażona na Minho. Lecz on nie odwzajemnił mojego spojrzenia. Wbił go w swoje buty , które - swoją drogą - przydałoby mu się zmienić. Są tak poprzecierane, że ja się dziwię, jak on może w nich chodzić. I się zastanawiałam, dlaczego materiał nie oderwał się jeszcze od podeszwy.
Cofnęłam się jeszcze dwa kroki do tyłu, tak, by stanąć w jednej linii z Azjatą.
- Minho, powiedzieć mu? - szepnęłam, zerkając kątem oka na Newta, stojącego ze skrzyżowanymi rękoma.
- Mnie to już wszystko jedno - powiedział Minho, podnosząc głowę i patrząc się przez chwilę na blondyna, a potem przeniósł wzrok na mnie.
- Gdzie jest ten Minho, który przed chwilą miał głupie pomysły i ciągle się śmiał? - spytałam, nie rozumiejąc nagłej zmiany zachowania przyjaciela.
- Zniknął - wzruszył ramionami - Powiedz mu i miejmy to z głowy.
Wywróciłam oczami, wzdychając cicho. Zrobiłam krok do przodu, wyłamując sobie palce.
- Bo my chcemy zwalić Alby'ego ze stanowiska Przywódcy. Chcemy żebyś ty zajął jego miejsce - wyznałam cicho. Tak naprawdę nie chciałam tego mówić, no ale tak wyszło...
Newt wywrócił oczami, zwilżając przy tym zaschnięte wargi. Przerzucał wzrok ze mnie na Minho i na odwrót, nadal nie zmieniając pozycji.
- I to był powód, by wyrzucać tego sztamaka przez okno? - spytał po upływie kilku minut.
- To był jego pomysł - wypaliłam od razu, wskazując palcem na Azjatę, stojącego po mojej prawej stronie. On zaś westchnął, nie odzywając się ani słowem.
- Minho, nie pomyślałeś o konsekwencjach swojego durnowatego pomysłu? - spytał Newt, przerzucając wzrok na przyjaciele.
- Nie, nie pomyślałem - odparł szybko Minho. - Na pomysł wpadłem tak nagle i chciałem zadać ból temu smrodasowi.
- A mnie się ten pomysł spodobał - przyznałam od razu. Jak ktoś tu ma być winny, to i ja, i Minho. Nie tylko on.
Newt opuścił głowę lekko w dół, znów zwilżając wargi. Zauważyłam, że robi to bardzo często podczas rozmów ze streferami "przestępcami"
- Dobra, było, minęło - odezwał się w końcu i podniósł głowę, a pierwsze co rzuciło mi się w oczach, to uśmiech na jego twarzy, który sprawiał, że ja się uśmiechnęłam. - Chodzicie - machnął ręką, schodząc po schodach. Ruszyłam za nim, a za mną Minho. - Chcecie mnie na Przywódcę? - spytał Newt na dole, gdy wszyscy znaleźliśmy się w jednej linii. Po jego prawej ja, a po lewej Minho. Skinęłam głową - A wiecie, że gdybym nim był i gdybyście ten numer powtórzyli, to musiałbym was ukarać?
Zacisnęłam wargi, kiwając głową. Może i nadal jestem tu tym cholernym świerzuchem - właśnie sama sobie obraziłam, super - ale zasady znam.
- Ale Newt - zaczęłam - Ty chcesz pełnić rolę naszego Przywódcy czy nie?
Nie dostałam odpowiedzi.
- Ty nadajesz się do tego jak nikt inny! Spytaj się reszty!
- Um, nie dzięki - mruknął blondyn.
Wyszliśmy z Bazy i pierwsze co do naszych uszu trafiło, to krzyki i śmiechy. Cała nasza trójka poszła za hałasem, aż w końcu zabaniaczymy spore zbiorowisko. Jestem pewna, że właśnie tam zebrała się cała Strefa.
Newt zmarszczył brwi i ruszył w sam środek grupy. A ja, jako iż należę do ciekawskich osób, podążyłam za przyjacielem, kładąc mu dłoń na ramieniu i w tej pozycji ciągle za nim idąc.
- O patrzcie, ktoś w końcu postanowił się obudzić i zainteresować Strefą! - usłyszałam krzyk, bodajże Jeffa.
W końcu razem z Newtem, przepychaliśmy się przez tłum i mogliśmy zobaczyć, kto był powodem zbiorowiska.
W środku koła stał nabuzowany Alby, który gdy mnie zobaczył, posłał mi nienawistne spojrzenie.
- Co tu się dzieje?! - krzyknął Newt, uciszając tym samym wszystkich Streferów.
- Szefunciu, patrz kto zaszczycił nas swoim towarzystwem! - krzyknął Patelniak, który stał po drugiej stronie ludzkiego koła, patrząc się na Newta.
- Puwa, nie jestem tu szefem! To on nim jest! - zirytowany blondyn wskazał na Alby'ego.
- A co jeśli chcemy ciebie, a nie jego? - spytał Winston, wywołując ciszę.
Newt popatrzył na niego, oniemiał, Alby zaś mierzył Rzeźnika wzrokiem.
- Co tu się , do puwy nędzy, dzieje?! - krzyknął Minho przerywając ciszę i stając obok mnie - Bo tam, z tyłu, to klump słychać
- Mówiliśmy Niuśkowi, że nie tylko my chcemy Alby'ego zrzucić z posady, prawda? - spytałam Azjatę, na co on ochoczo pokiwał głową.
- Błagam was! Przestańcie! -jęknął Newt, patrząc się na mnie i na Minho. - Ja się do tego nie nadaje...
- Ty sobie z nas kpisz?- warknął Gally, wyłaniając się z przeciwnej strony zbiorowiska. - Nikt się do tego nie nadaje, oprócz ciebie! Wez mi przypomnij, kto o wszystko dbał, gdy on - tu wskazuje na Alby'ego - miał wszystko w dupie?! No ty, a kto inny?!
Kto jak kto, ale nie spodziewałam się, że Gally będzie tym, który przejdzie na stronę Newta. Dlatego też, ja Newt, Minho i reszta, stała w osłupieniu.
- Powiedziałem coś nie tak? - spytał, zdziwiony naszym zachowaniem, Gally, wywołując tym u niektórych śmiech. A ja do tych osób się zaliczałam.
W tłumie dało się słyszeć krzyki: "Newt na Przywódcę!" Wszyscy to krzyczeli, wszyscy oprócz Newta, który patrzył na każdego z osobna i widać było, że nie spodziewał się tego po nas. Alby też nie krzyczał, raczej stał nabuzowany z rękami założonymi na krzyż.
- Osiemnasta, Zgromadzenie, a teraz do swoich obowiązków! - krzyknął Newt, a wszyscy posłusznie się rozeszli.
Dobra, nie wszyscy. Został Alby i nasza trójka. Czarnoskóry posyłał Newtowi spojrzenie pełen nienawiści, podczas gdy blondyn patrzył na niego pytająco. Nasz "Przywódca" odszedł z fuknięciem.
- I pomyśleć, że się z nim przyjaźniliśmy, co Minho? - mruknął Newt, patrząc za chłopakiem znikającym za budynkiem Bazy, a potem przeniósł wzrok na Azjatę, który parsknął cichym śmiechem.
- Chodzimy coś zjeść - zaproponowałam, no co chłopaki skinęli głową.
***
Patelniak ma dziś chyba bardzo dobry humor, bo do kurczaka z ziemniakami, dał każdemu po kubku gorącej kawy.
- Co mu dzisiaj się stało? - spytał Minho Marka, biorąc łyk swojego napoju.
- To przez Newta - odparł niebieskooki blondyn, na co Newt zachłysnął się swoją kawą.
- Że... co?! - Niusiek prawie wykrzyknął te dwa słowa. - Że niby... że ja... co?
Mark - zresztą jak ja i Minho - wybuchliśmy śmiechem, widząc zamieszanie Newta. Ale jak mam być szczera, sama nie wiem, co blondyn może mieć do dobrego humorku naszego kucharza.
- Więc Mark - zaczęłam dość spokojnie - Możesz dla naszego świętego spokoju zacząć gadać, a co tu biega?! - a to powiedział głośniej.
- Patelniak jest pewny, że Newt przyjmie stanowisko Przywódcy -niebieskooki blondyn odpowiedział prosto z mostu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz