Moja lista blogów

sobota, 3 września 2016

Więzień Labiryntu #23 Nowa Historia



//NEWT//

 Nie wiedzieć czemu, gdy zobaczyłem Dianę przytulającą się do Marka, ukłuło mnie uczucie zazdrości. Przecież on jest jej przyjacielem, tak jak ja. Więc dlaczego? Może, dlatego, że mnie tak nie przytula? Nie, to byłby - chyba - absurd. Przecież to tylko przytulenie, pff, tylko przytulenie. Prawda? Tylko przytulenie...

- Hej Newt - Diana na mój widok uśmiechnęła się promiennie, więc ja, mimo trochę kiepskiego humoru w tej chwili, postanowiłem gest odwzajemnić.

- Mogę cię prosić? - spytałem, na co ona skinęła głową. Przytuliła Marka na pożegnanie i wyszła. 

To tylko przytulenie....

Nie wiem dlaczego, ale liczyłem na to, że na powitanie uczyni ze mną to, co na pożegnanie z Markiem, ale nie dostałem tego czego chciałem. Zasmuciłem się, lecz nie zamierzałem tego okazywać.

To tylko przytulenie...

Diana stanęła przede mną i gdy ruszyłem do wyjścia, blondynka zrobiła to samo. Nie przytuliła mnie.

To tylko przytulenie... Nie każdy musi być przez nią przytulony...

- To co chciałeś? - spytała.

Przytulas - prawie wypaliłem, ale na szczęście zdążyłem ugryźć się w język, dosłownie. Chwilę zajęło mi doprowadzenie się do porządku, a gdy udało mi się przecierpieć ból, odpowiedziałem:

- Minho prosił mnie, bym kazał ci przyjść do Pokoju Map, bo chce on o czymś z tobą pogadać - wzruszyłem ramionami. 

- Ogay, to do zobaczenie - uśmiechnęła się i odeszła. Nie przytuliła mnie, ZNOWU! A ja znowu przez to posmutniałem. 

To tylko przytulenie....

To tylko przytulenie....

To tylko przytulenie....

To nic takiego....

To tylko przytulenie....


//DIANA//

- Minho! - krzyknęłam, gdy weszłam do pokoju, do którego mogą wchodzić tylko Zwiadowcy i Newt. Hym hym. No wiecie, przyszły Przywódca.

Azjata aż poskoczył na skrzyni, na której aktualnie siedział. 

- Puwa, Diana! - wrzasnął, a ja zaśmiałam się głośno.

- To moje imię - powiedziałam, siląc się na poważny ton - A tak w ogóle to co chciałeś?

- Miałem ci pomóc w wymyśleniu planu, by zwalić Alby'ego z posady, prawda? - skinęłam głową - Wymyśliłem coś genialnego, mega śmiesznego i dla tego krótasa, bolesnego! - wykrzyknął z uśmiechem na ustach. 

- Podoba mi się, mów dalej - odparłam z bananem na ustach.

- To chodźmy to zrobić teraz  - Minho zmarszczył nos i czoło, robiąc wredną miną, która wywołała u mnie tylko śmiech.

Razem z przyjacielem udałam się do Bazy, gdy - jak powiedział Minho - znajdował się pokój Przywódcy. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się na piętro, najciszej jak potrafiliśmy, by nikt nic nie podejrzewał. Uchyliłam drzwi od pokoju Alby'ego - Ugh, brzydzi mnie jego imię - i weszłam do pokoju pierwsza. Czarnoskóry spał i głośno chrapał. Obiecuję, że osobiście spiorę mu tą buzię, tak, by do końca życia pamiętał to co zrobił Niusikowi. - matko, Minho, przez ciebie częściej zaczęłam tak nazywać Newta! - i by za te grzechy żałował.

Machnięciem reki przywołałam Minho, a on w mgnieniu oka, pojawił się obok mnie, poprzednio zamykając drzwi.

- Co zamierzamy zrobić? - spytałam.

- Widzisz to okno? - odpowiedział pytanie na pytanie, a ja skinęłam głową - Łap go za nogi , a ja biorę za ręce - powiedział i już trzymał Alby'ego za nadgarstki. 

- Żartujesz?! Obudzi się! -  krzyknęłam szeptem.

- Słuchaj , Diana, kto go zna rok? Ty czy ja? - Azjata wywrócił oczami.

- No... ty.

- No. On ma taki ciężki sen, że tylko potężny krzyk lub upadek jest w stanie go obudzić - odparł - A teraz łap go za te pikolone nogi.

Zrobiłam to, co kazał mój przyjaciel. Po chwili nieśliśmy naszego - jeszcze! - aktualnego Przywódcę, po to by ładnie go wywalić przez okno. Dobrze, że było szerokie i nawet dość wysokie i było też trochę nisko, bo inaczej z planu Azjaty byłoby nici. 

Minho odliczał cicho do trzech, patrząc się na mnie z tym swoim podłym uśmieszkiem. 

- Trzy! - gdy to słowo wyleciało z ust Minho, Alby wyleciał przez okno.

Popatrzyła na Azjatę, uśmiechając się szeroko, co on odwzajemnił. Podeszliśmy bliżej okna i wychyliliśmy się przez nie, patrząc na to, co spotkało (albo miało spotkać) Alby'ego. Niestety, plan nie wniósł w życie niezamierzonych celów, gdyż "Przywódca" wylądował na dużej steracie ziemi i chwastów z ogórków Zarta.

- Puwa, upiekło mu się - syknął Minho. 

Ja również nie byłam zadowolona z przebiegu zdarzeń, no ale cóż, w końcu wywaliliśmy przez okna tego smrodasa, nie? Trzeba się chociaż z tego cieszyć.

- Alby? - usłyszeliśmy głos Newta. Zamarliśmy - Co ty tu robisz? 

Wymieniłam nieco wystraszane spojrzenia z Minho. 

- Ich się, puwa pytaj, a nie mnie! - wkurzony Alby wskazał na nas palcem. Dlaczego my, do cholery, się nie schowaliśmy!? - Zobaczycie, nie ujdzie wam to na such! Ciapa będzie was wołać!

- Niedługo nie będziesz nam mógł grozić! Możesz się już pożegnać ze swoim stanowiskiem! - i tak oto ja, Diana popsułam wszytko. Wyjawiłam nasz plan, o czym uświadomił mnie Minho, szturchając łokciem i pytające spojrzenie Newta. Ups.

- Nigdzie się nie ruszajcie. Ja zaraz do was przyjdę - powiedział Newt, grożąc nam palcem i śmiejąc się krótko i cicho.

- Ooo, cholera - szepnęłam lekko rozbawiona. - W taki razie.... MINHO, WIEJEMY!!

W tym samym czasie, ja i Azjata, zerwaliśmy się do biegu i los chciał, byśmy nie zmieścili się oboje w drzwiach. Cholera, utknęliśmy! Akurat teraz?! Akurat teraz, gdy Newt idzie z nami na rozmowę?! Boże! Co my zrobimy!?

Boże, czy ty to widzisz?!

- Ugh , no weź się przesuń! - jęknęłam, próbując się jakoś wydostać.

I udało mi się to.

Tylko, że uwalniając się od Minho, wypadłam do przodu i wprost na Newta, który właśnie stał na ostatnim schodku schodów. 

Będąc już - w pewnym sensie - przytuloną do najlepszego przyjaciela, przytuliłam się jeszcze bardziej. Cały dzień - no, może większość, bo rano go przytuliłam  - bałam się to zrobić. Bałam się, że on nie będzie chciał tych czułości z mojej strony. I - ku mojemu zdziwieniu - odwzajemnił mój uścisk, a ja bardziej wtuliłam się w jego tors. Chyba nie wspomniałam, że jestem od Newta niższa o głowę i jeszcze trochę, prawda?

- To Minho mi kazał!- powiedziała, nie odsuwając się od blondyna o krok. 

- A mnie Diana! - słysząc obronę Azjaty, zaśmiałam się cicho.

- Nie ważne - odparł rozbawiony Newt. Odsunęłam się trochę od przyjaciela. - Nie przyszedłem do was w sprawie Alby'ego, bo uważam, że mu się to należało - zaśmiał się, a do niego dołączyłam ja i Minho - Przyszedłem w sprawie twoich słów, Diana. Co miałaś na myśli, mówiąc, że Alby może się pożegnać ze swoją posadą? 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz