Moja lista blogów

czwartek, 28 lipca 2016

Więzień Labiryntu #9 Nowa Historia




 Przez resztę nocy nie mogłam spać. Ciągle miałam ten sam obraz. Newt leżący na stole. Słowa kobiety kierowane do mnie. Co to wszystko miało znaczyć?! Dlaczego akurat to mnie się przyśniło.

Przez ten sen, wrócił mi fragment pamięci. 

 Przekręcałam się z boku na bok, próbując usnąć. Lecz to na marne. W końcu się poddałam i wstałam z ziemi, na tyle cicho, by nie zbudzić innych streferów.

 Musiałam się przejść, pomyśleć, uspokoić wszystkie myśli.
Nie mogę tak bezczynnie leżeć, mając przed oczami te wszystkie okropieństwa. 

 Ale jakimś cudem dzieki mnie to wszystko się udało? Czy ja tu kiedyś byłam? Czy ja pomogłam stworzyć ten Labirynt? Co jeśli jestem jedną z... no, z tych ludzi co nas tu wysłali? Tych pytań było za dużo. Bolała mnie głowa. Usiadłam pod pobliskim drzewem i schowałam twarz w dłoniach, pozwalając łzą spływać po moich policzkach. 

-Diana?- usłyszałam swoje imię. Wiem kto to był, nawet jeśli nie widziałam tej osoby. Tylko on zwraca się do mnie po imieniu.- Co się stało?- poczułam jego dłoń na ramieniu. 

Musiałam z nim porozmawiać, musiałam się do nie go przytulić. Jest moim przyjacielem i najbardziej zaufaną osobą. 

-Miałam sen...- nie dokończyłam.

-Sen?!- powiedział, prawie krzyknął, zdziwiony Newt. 

-Co w tym dziwnego?- spytałam zaskoczona.

-Tu nikt nie ma snów- powiedział poważnie.

-Jak to?

-Nie mając wspomnień, o czym mamy śnić?- spytał.

Nie rozumiałam. Skoro tu nikt  nie ma snów, tylko ja ... o co tu w tym wszystkim chodzi do cholery!
Bo zaczynam się gubić. Czy... jestem jakaś wyjątkowa, że to mnie akurat się trafiło? Czy to jakoś specjalnie, tylko po to by namieszać mi w głowie?

-Diana- powiedział Newt, szarpiąc mnie lekko za ramiona. - Co to za sen?

Wzięłam głęboki oddech, układając w myślach sobie jak dokładnie wytłumaczyć, a Newt usiadł naprzeciwko mnie. 

Opowiedziałam mu wszystko, tak jak to widziałam. Tak jak to wszystko tam było, wszystko co się tam działo. 

Teraz gdy tak wszystko powtarzałam, wydawało mi się to jeszcze gorsze. Bardziej przerażające i bardziej bezduszne. Jak można coś takiego zrobić jeszcze nie dojrzałym osobom? Ja tego nie rozumiem. To było rok temu jestem tego pewna. Ludzie wtedy byli bez litości i serca. A jak jest teraz? Gorzej? Lepiej?

Gdy skończyłam swój monolog, wbiłam wzrok w Newta. Patrzył się w ziemię, przeczesując przy tym dłonią swoje włosy. 

-Mówisz, że ja tam byłem? - powiedział, nadal patrząc sie w ten sam punkt. 

-Jestem tego w stu procentach pewna- odparłam, obejmując mocno swoje nogi, które przysunęłam do piersi. 

Zawiał lekki wiatr, rozdmuchując moje długie włosy, które opadły mi na twarz. Zgarnęłam je z powrotem za ucho. 

-Dziwne- mruknął Newt.- dokładnie rok temu zostałem tu zesłany z około trzydziestoma innymi sztamakami. 

-Wiem, przecież - mruknęłam, wywracając oczami. 

Chłopak przejechał dłonią po twarzy. 

-Trzeba coś z tym zrobić- powiedział Newt. 

Zaczęłam bawić się swoimi włosami zastanawiając się co odpowiedzieć. 

Głowę oparłam  na drzewie. Patrzyłam się na puste, ciemne niebo. Był środek nocy, jak nic. I dwie osoby, które nie spały. Właśnie, dlaczego Newt nie śpi?

-Newt, dlaczego nie śpisz? - spytałam prosto z mostu. 

-Mistrzowska zmiana tematu- chłopak pokazał kciuk w górę, ale jego wzrok był skierowany na przeciwległy, do nas mur. 

-Neewt...

-Oh, cholera, ale jesteś uparta, Diana. Mam wyczyszczoną pamięć, nie śnie, otacza mnie pustka, gdy śpię. A to nie jest przyjemne. Dlatego nie śpię.

-To teraz ja ci coś powiem- dotknęłam jego ramienia. - Wczoraj,tez miałam taką jakby pustkę. Nie było najmniejszych oznak tego, że kiedykolwiek będę śnić. A dziś? Ale...

-Wiem do czego zmierzasz- zaczął- ale Diana, do cholery, ja jestem tu od roku i nigdy nie miałem żadnej oznaki, że moje wspomnienia i sny wrócą. Nigdy.

-Nigdy nie mów nigdy- fuknęłam.- To, że przez ten czas ich nie miałeś, to nie znaczy, że nie będziesz miał. 

-Diana... - westchnął, a potem zamilkł. Zapadła cisza.- musisz się jeszcze wiele nauczyć.- dodał po kilku minutach. 

Mam się czegoś uczy? Ale czego? I po co? Ja nic nie rozumiem. A życie mnie nienawidzi. Nic nie wiem, nic nie pamiętam. Więc co ja potrafię robić, oprócz zadawania pytań. Bo tylko je zadaje puwaa!

-Puwaa!- szepnęłam. 

Newt spojrzał na mnie z pytającą miną. Schowałam twarz w dłonie, oddychając ciężki. 

-Nic nie wiem, nic nie rozumiem, nie umiem odpowiedzieć na pytania, które sama sobie zadaje. Co ja zrobiłam, że życie mnie tak nienawidzi. - jęknęłam żałośnie. - Potem okazuje się, że Mark nie jest taki, za jakiego go uważałam. 

Po moich policzkach spłynęły łzy, zostawiając za sobą mokre ślady. Potrzebowałam pocieszenia, potrzebowałam czyjegoś ciepła i uspokajających snów. 

Niewiele myśląc, przytuliłam się do Newta. Wyczułam jego lekkie zdziwienie moim nagłym ruchem, ale po chwili objął mnie ramieniem, pocierając swoją dłonią moje przedramię. 

-Widocznie tak musiało być Księżniczko - zaczął- Widocznie oni chcieli twojej niewiedzy, byś się poddała. Ale się nie poddawaj. I walcz dalej! To, że masz już coś o tym świadczy. O tym, że nie jesteś zwyczajna. A przed Markiem cię ostrzegaliśmy. 

Nie odpowiedziałam, bo nie wiedział co mogę odpowiedzieć. Zrobiło mi sie na duszy cieplej, pojawił się promyk nadziei. Nadziei, że nie jestem totalnie upurwiona. 

-Twoje sny mogą nam pomóc się stąd wydostać, wiesz?

Wstrzymałam na chwilę oddech, wbijając wzrok w mury.

-Dziękuję- powiedziałam. - Za to, ze jesteś moim przyjacielem, za to, że mnie pocieszasz, za to, że jesteś- dodałam uprzedzając pytanie Newta.

Nie wiedziałam czy się uśmiecha czy nie, ale moje słowa sprawiły,że objął mnie mocniej. 




środa, 27 lipca 2016

Więzień Labiryntu #8 Nowa Historia




/DIANA/

-Coś ty idioto narobił?!- krzyknęłam, gdy przez kraty Ciapy zobaczyłam Marka.- W niezłym klumpie wylądowałeś! Gdybym Newta nie poprosiła o...

-Dobra, daruj sobie- mruknął.- Ten krótas przekonał kilku opiekunów, o to by mnie nie zrzucili z Urwiska. Wiem, przecież tam byłem!

Sposób w jaki Mark wyrażał się o Newcie było okropne. Jakby z oskarżeniem, odrazą, wyrzutem, a przecież Newt uratował mu tyłek! Czy on wie, ile ten chłopak dla niego zrobił? Gdyby nie on, Mark już dawno byłby martwy. Najwyraźniej nie każdy potrafi docenić jakiś miły gest. 

Gdy Newt mówił, że on powybijałby połowę Streferów, a połowa jego... czy miał na myśli między innymi Marka?

-Co ci do głowy strzeliło?!- spytałam, krzyżując ręce na piersi.

Nic. Nie dostałam odpowiedzi. 

Mark usiadł na ziemi obejmując kolana i odwracając głowę w drugą stronę, tak że nie mogłam dostrzec jego twarzy.

-A ja uważałam cie za przyjaciela!- powiedziałam odchodząc ze splecionymi ramionami. 

***

Znajduję się w jakimś pomieszczeniu za szybą okna, a obok mnie stoi jakaś kobieta w białym stroju z okularami na nosie. Włosy miała związane w koka. W lewej dłoni trzymała jakiś notes, a w prawej długopis.

Stałam opierając się dłońmi na szybie, a mój oddech był nierówny i przyspieszony. Patrzyłam się na stół, chyba operacyjny, w każdym bądź razie jakiś stół, którego używają lekarze- na którym leżał blondyn. Oczy miała zamknięte, oddech wyrównany. Jakby spał. Wokół niego stało kilka osób. Jeden mężczyzna miał w dłoni strzykawkę i jej zawartość wstrzyknął chłopakowi w ramię.

Byłam tam jakby w dwóch postaciach. Jedną w formie ducha, wszystko obserwowałam, a drugą postacią byłam ja zeszłego roku.  Tak ja w zeszłego roku. Nie wiem skąd wiem...
Widziałam tylko swoje ruchy.- w sensie ruchy drugiej postaci. Nie wiedziałam o czym w tej chwili myślałam, czułam.
Wszystko mogłam tylko obserwować. 

Postanowiłam przyjrzeć się bliżej chłopakowi. W pewnej chwili uświadomiłam sobie, że to Newt.

-Widzisz Diana?- odezwała się kobieta stojąca obok mojej drugiej postaci. Jej głos był pozbawiony jakichkolwiek uczyć- To wszystko jest po część twoją zasługą. 

Że... Co?! Ten Labirynt, w ogóle to wszystko to po części ja maczałam w tym palce?!

-Przyjrzyj się dokładnie jak to wszystko wygląda. Niedługo do nich dołączysz- powiedziała kobieta. - Do niego i kilkudziesięciu innych chłopaków. 

Obudziłam się. To tylko sen...




wtorek, 26 lipca 2016

Więzień Labiryntu #7 Nowa Historia



 Spojrzałam się szybko na Newta i wybiegłam z Bazy za Markiem. Wołałam go po imieniu, ale on się nie zatrzymywał. Biegłam najszybciej jak potrafiłam, ale byłam dla niego za wolna. Chłopak nie zwalniał. Wbiegł prosto do Labiryntu! Spanikowałam. Nie wiedziałam co robić. Zastanawiałam się czy wbiec za nim, czy nie. Decyzja padła na nie. Wolę nie powtarzać tego co było, tym bardziej, że za drugim razem mogłoby nie być tak miło.

 Coś przebiegło mi przed oczami w Labiryncie. Wychyliłam głowę i gdy zobaczyłam, że to był Azjata, którego wczoraj widziałam, zawołałam go. Chłopak zatrzymał się i odwrócił się w moją stronę. 

- Minho!- krzyknęłam, a chłopak podszedł do mnie. 

- To ty jesteś świeżynką, tak? - spytał.

- Diana - przedstawiłam się - Minho, Mark wbiegł do Labiryntu. 

Azjata zmarszczył czoło, niezadowolony. 

- Niech zginie- wzruszył ramionami.- Odkąd się tu pojawił, są z nim same kłopoty. Kilka razy chciał popełnić samobójstwo, ale Alby go powstrzymał. Teraz ma okazję. 

- Ale Minho...- Opadła mi kopara. 

- Co? Streszczaj się - mruknął.

- Ale jesteś miły. Jeśli zginie to będzie nas mniej!

- Teraz słuchaj, świeżuchu - powiedział, patrząc na mnie przymrużonymi oczami i kierując we mnie palcem. - Ja jestem Zwiadowcą. Moim zakichanym obowiązkiem jest szukanie stąd wyjścia,  a nie pilnowanie tyłków takich klumpów jak Mark. Idz z tym do Alby'ego - powiedział i odbiegł. 

- Coo... za ... koleś ?

Niewiele myśląc pobiegłam szukać Przywódcy. Rozmawiał z jakimś chłopakiem pod Bazą. Złapałam go za rękę i odciągnęłam na bok. Ten spojrzał na mnie pytająco. 

- Alby! Mark wybiegł do Labiryntu. 

***

 Chodziłam w kółko przed Bazą, przegryzając nerwowo paznokcie, podczas gdy wewnątrz odbywało się Zgromadzenie. Udało mi się ubłagać Newta, by starał się namówić kilka opiekunów o to, by nie dawali Markowi surowej kary. Nie wiem czy mogę go - w sensie Marka.- nazywać przyjacielem, ale z pewnością nie chce by stało mu się coś paskudnego. Chociaż z drugiej strony... dziwnie zachował się w porze lunchu.  Nie znałam go z tamtej strony. Myślałam, że jest inny. A może coś z nim nie tak? Może miewa ataki gniewu?  No ale żeby zaraz rzucić się do Labiryntu? Przesada. A postawa Minho mnie zbiła z tropu. Jeśli faktycznie często mieli z nim takie problemy, to może on naprawdę jest na coś chory? Nic nie jest wiadome. Nie mogę na sto procent nic określić. 

Usłyszałam otwieranie się drzwi i natychmiast odwróciłam się w tamtą stronę. Zobaczyłam Newta idącego w moim kierunku, a zaraz za nim szedł Minho. 

- I jak?- spytałam.

-Udało mi się przekonać Minho, Zarta, Alby'ego i Patelniaka. Reszta chce go zepchnąć z urwiska. - Newt wzruszył ramionami. 

-Jak ich przekonałeś?- spytałam zerkając na Minho.

-Powiedziałem, że wbiegł do Labiryntu pod wpływem złości- odpowiedział blondyn. 

-W sumie to nawet było zgodne z prawdą- powiedziałam, krzywiąc się lekko. - Co z nim będzie?- spytałam, patrząc się w brązowe tęczówki Newta. 

-Na razie wrzucą krótasa do Ciapy- mruknął Minho- Potem zdecydujemy co dalej. 

Newt tylko przytaknął. 

- To ja ... ja pójdę z nim pogadać - powiedziałam i poszłam. 


/NEWT/

Patrzyłem przez chwilę jak Diana odchodzi, a gdy zniknęła mi z oczu, odwróciłem się do Minho. 
Zauważyłem, że on również za nią podąża wzrokiem. 

-Świeżuch może nam się przydać- powiedział odwracając sie w moją stronę. 

Potarłem kciukiem podbródek, myśląc nad słowami przyjaciele. 

-Masz rację - przyznałem- Aczkolwiek trzeba ją jeszcze wiele nauczyć. Trzeba przyznać, że ma duży potencjał. Ale, do cholery, nic nie wie. Nie wie z kim się zadawać i kogo brać za przyjaciela. Weźmy za przykład takiego cholernego Marka- westchnąłem spoglądając na Minho.

- Daj mi spokój z tym krótasem. Ja nadal jestem za tym, by zrzucić tego klumpa z urwiska- powiedział Azjata. 

-Wiem o tym stamaku- mruknąłem, mrużąc oczy.     

-Tylko się upewniam. 

-Ale dzięki, że stanąłeś po stronie Diany. 

-Nie ma sprawy, bracie- powiedział, kładąc mi dłoń na ramieniu, po czym odszedł. 











piątek, 22 lipca 2016

Więzień Labiryntu #6 Nowa Historia


  Newt miał rację, mówiąc bym się wyspała. Nie mogłam usnąć bardzo długo, dopiero z dwie godziny po północy. Ale niestety, wcześnie rano zostałam zbudzona przez Newta, który wypuścił mnie z Ciapy. Musiałam iść w stronę murów, do okna schowanego w lesie, przez które zobaczyłam... TO. To czego wszyscy się bali. TO co grasowało w Labiryncie. Tym czymś są okropne maszyno-zwierzęta, zwane bóldożercami. To jest straszne! Zaraz zwymiotuję. Spojrzałam wtedy na Newta - możliwe, że wyglądałam jak zombie. Twarz miał jak z kamienia, a usta ściśnięte w wąską linię. To dlatego została ustawiona Pierwsza Zasada...nie dziwię się. Później miałam tą wycieczkę z Alby'm, którą każdy świeżuch miał po swoim przybyciu. 

 Zaczęłam przyzwyczajać się do tego slangu. Newt miał racje. 
Siedziałam pod drzewem patrząc w niebo, gdy usłyszałam szczekanie psa. Odwróciłam głowę w stronę szczekania. Pisnęłam przerażona, gdy zwierzak na mnie skoczył i zaczął mnie lizać po twarzy. Usłyszałam śmiech. Zepchnęłam szczeniaka. I spojrzałam na stojącego nade mną niebieskookiego blondyna. 

-Cześć, Mark.

-Widzę że masz dziś dobry dzień świe...- przerwałam mu.

-Nazwij mnie jeszcze raz świeżynka  to mnie popamiętasz- zmrużyłam oczy, niezadowolona i podnosiłam się z ziemi.
chłopak podał mi rękę, ale ja ją odepchnęłam. W oczach Marka zobaczyłam urazę. 

-Mark nie wydaje ci się, że to wszystko  jest... jakieś...dziwne?- spytałam, spoglądając na mury. Chłopak podniósł brew. 

-Ale...co?

-No wszystko! To, że od roku nie znaleźliście stąd wyjścia- powiedziałam, patrząc na chłopaka. 
Chłopak zaśmiał się krótko. 

-Słuchaj, ja jestem dopiero tu od miesiąca. Wiem niewiele więcej od ciebie. - powiedział bardzo poważnie. 

- Aaa..Ten, głupio pytam.-  blondyn podrapał się po karku- Przypomnisz mi swoje imię? 

Uśmiechnęłam się.

-Diana.

-Więc Diana ... zechciałabyś pójść ze mną na żarcie do Patelniaka?

Zaśmiałam się, a Mark do mnie dołączył.

-Pewnie, czemu nie?- powiedziałam z uśmiechem, kierując się do bazy. A za nami szedł słodki szczeniak. 

 Przed drzwiami zatrzymałam się, by pożegnać psa. 
Mark podążył moim śladem i zamknął za nami drzwi. Szukałam wolnego miejsca. Było pod oknem. Ja poszłam usiąść a Mark poszedł po jedzenie. 

 Po odejściu blondyna, wyjrzałam przez okno i wbiłam wzrok w kamienne mury Strefy, jakby były jakieś niezwykłe. Chciałabym zastać Zwiadowczynią i pomagać Streferom wydostać się z tego miejsca. No ale niestety jestem teraz częścią Strefy, teraz to jest mój dom, a ja za swój obowiązek uważam pomóc w wyjściu stąd. Nie chcę tu tkwić. Chcę się stąd jak najszybciej wydostać. 

Po cholerę tu wszyscy jesteśmy!? 

-Też się nad tym zastanawiam- z zamyślenia wyrwał mnie czyiś głos.

Przekręciłam głowę, by spojrzeć na osobę siedzącą obok mnie. Jego czekoladowe oczy się uśmiechnęły. 

-Co?- spytałam zdezorientowana. Chłopak uśmiechnął się. 

-Głośno myślałaś- odparł- Spytałaś Po cholerę tu wszyscy jesteśmy!? to odpowiedziałem.

Zaśmiałam się głupio.

-Słyszałeś wszystko o czym myślałam?- spytałam, zerkając na Newta i podpierając głowę na ręce. 

-Nie, tylko to na co ci odpowiedziałem.- wzruszył ramionami.-A co? Myślałaś o mnie?- poruszył brwiami. 

-Nie, idioto!- zaśmiałam się, uderzając go w ramię. Blondyn złapał się za rękę, również się śmiejąc.- Zastanawiałam się dlaczego tu jestem i czy mam jakąś rodzinę, gdzieś tam, poza Labiryntem. 

-No to już odpowiedzieć nie potrafię, ale mogę cię zapewnić, że każdy z nas przechodził to co ty. Każdy zastanawiał się nad tym samym. Nie wiem czy, ty czy ja, czy ktokolwiek inny stąd, ma gdzieś za murami rodzinę. Ale na razie wszyscy w Strefie nią jesteśmy. I słowo ci daję, gdyby nie zasady to dawno pozabijałbym połowę z nas i oni na pewno mnie też- zaśmiał się. Dołączyłam do niego. Podniósł mnie tym na duchu.

-Dziękuję- powiedziałam z uśmiechem. Chłopak objął mnie ramieniem i przytulił. 

-Nie ma za co księżniczko.- odwzajemnił uśmiech. Warto mieć przyjaciela, który potrafi podnieść na duchu, co? - zaśmiał się.

-To my się przyjaźnimy?- również się zaśmiałam, odsuwając się od niego. 

-A nie?

-A tak?

-A nie?

Wybuchliśmy śmiechem. Skinęłam, w odpowiedzi na jego pytanie głową. Newt uśmiechnął się zwycięsko.

Mark położył na stole nasz lunch, wyraźnie niezadowolony. Ale dlaczego?

-Cześć, Newt- wysyczał cicho. 

-Cześć, świeżuchu- Newt powiedział normalnie.  

-Nie jestem już świeżuchem! Byłem nim miesiąc temu, teraz to ona nim jest!- krzyknął oburzony. Założyłam ręce na krzyż. Nie lubię gdy tak do mnie mówią. Miałam się już odezwać lecz Newt mnie wyprzedził. 

-Ona ma imię!- odparł. 

-Wiem o tym!- Mark ani trochę się nie uspokoił. Nie wiem o co chodzi. 

-Chłopie, uspokój się!- brązowooki blondyn wstał, a ja przyglądałam się całej tej sytuacji.

-Nie rozkazuj mi!

-Mark, o co ci puwa chodzi?- spytał Newt, kręcąc z politowaniem głową. 

-O co? Zaraz ci powiem o co! O ciebie tu chodzi! Przyszedłem z Dianą na lunch, jak szedłem po nasze porcje siedziała sama, a teraz ja wracam to jesteś z nią ty!

-Mark!- teraz ja się odezwałam. To mój przyjaciel! Coś ci nie pasuje?

Chłopak tylko popatrzył na mnie przymrużonymi oczami i wyszedł z budynku bez słowa. 






środa, 20 lipca 2016

Więzień Labiryntu #5 Nowa Historia


-Co znaczą te wszystkie słowa? sztamaku, świeżynka, puwa- spytałam.

To pytanie nie dawało mi spokoju, odkąd tu trafiłam. 

-Nasz slang- odparł Newt.- W końcu się przyzwyczaisz.-mówiąc puszczając mi oczko. 

 Zapadła cisza, w której szliśmy w stronę jakiegoś dziwnego budynku z jednym oknem z kratami. Wiec to pewnie ta Ciapa. Westchnęłam niezadowolona.

 To tu będę musiała spędzić całą noc?- Jęknęłam w duszy.

 Newt w ciszy otworzył drzwi do - jeśli mogę to tak określić- więzienia, a ja z ogromną niechęciom weszłam do środka, gdzie było tylko, podkreślam TYLKO krzesło i to z jedną nogą złamaną. Jezu Co To Ma Być!
Westchnęłam robiąc krok do przodu, zaraz za mną zatrzasły się drzwi. Podskoczyłam wystraszona. Myślałam, że się posram w gacie. Moje serce biło jak opętane, a oddech był nierówny. Na szczęście po chwili się uregulował i mogłam się już w pełni uspokoić. Po chwili znów prawie dostałam ataku serca, gry Newt niespodziewanie pojawił się w oknie i oznajmił mi, że ktoś przyniesie mi kolację.
Przytaknęłam tylko, po czym Newt odszedł. 

 Stanęłam na środku pomieszczenia, by rozejrzeć się jeszcze raz. Może coś przeoczyłam?
Ale niestety niczego więcej ciekawego nie było. Alee dnoo! 

 Usiadłam na ziemi, opierając się plecami o ścianę. Podciągając kolana pod głowę i zaczęłam się zastanawiać co ze mną będzie. To miejsce, to jakieś chore gówno! Z głupimi zasadami!
Przykładem jest to, że nie wolno wchodzić do Labiryntu. Ale dlaczego? Jest tam coś strasznego? Jestem tego takaa ciekawa! 

 Zaśmiałam się głupio sama do siebie. Jestem tu dopiero dzień, a już mam przesrane. Mam dość tego przeklętego miejsca.  No i ciśnienie mi podniosło kuźwa. 

 Zaczęłam zastanawiać się nad słowami Newta. O tym gdy powiedział, że tkwią tu od roku. A jeśli stąd nie ma wyjścia? Jeśli zostaniemy tu na zawsze? To się chyba zastrzelę! 

Jeśli nigdy stąd nie wyjdziemy?- te okropne myśli gromadziły mi się w głowie. 
Było ich tyle, że myślałam, iż moja głowa zaraz eksploduje i kawałki mojego mózgu znajdą się na tych ścianach. Głowa zaczęła mnie boleć, a pytania przybywał co sekundę mojego zmarnowanego czasu, na siedzeniu tu i bezczynności. Powinnam teraz być ze wszystkimi i pomagać im w  wydostaniu się z tego cholernego miejsca. Chociaż... tak pomyśleć i tak pewnie nie chcieliby mojej pomocy. Co baba może zrobić? Jestem słaba i głupia. Jeśli faktycznie kryje się coś strasznego za tymi murami trzeba to zabić! Ooo jaka ja straszna i poważna haha :D Puwaa!
Ten skomplikowany- jak dla mnie -slang Streferów. O co chodzi z tymi słowami? Puwa co przed chwilą powiedziałam- domyślam się, że to coś w stylu tutejszego przekleństwa.
Świeżuch- czyżby to znaczyło nową osobę? A sztamak? Czy to tutejsze określenie przyjaciela?

 Miałam wrażenie, że moja głowa lada chwila wybuchnie. Dość że ból był nieustający i nasilał się z każdą chwilą, to doszło do tego multum uczuć mieszających się ze sobą, tworząc jędną wielką kupę klumpu. Ooo użyłam tutejszego slangu. To słowo odbiło mi się parę razy o uszy. Ale nadal czuje się tu intruzem. W końcu jestem tu od niecałego dnia. 

 W brutalny sposób wyrwano mnie z zamyślenia. Ktoś, kogo jeszcze nie znałam, stał w oknie i zagwizdał, tak głośno, że w uszach zaczęło mi piszczeć. Spojrzałam urażonym wzrokiem na chłopaka. Wstałam z ziemi i podeszłam do okna, przez które chłopak podał mi koc i kolację zamkniętą w pudełku. 

-Dziękuję-mruknęłam

-Newt kazał dać ci jeszcze wodę- powiedział lekko się uśmiechając.

Newt kazał mi ją przynieść... Halo! Diana! Co z tobą?!

Wszystkie myśli związane z Newtem odsunęłam na bok, odkładając napój obok koca.
Spojrzałam się w stronę okna i -przyznaję- byłam nie co, zaskoczona dalszą obecnością chłopaka.  

-Smacznego świerzynko- powiedział.

-Diana, puwaa, jestem Diana!- krzyknęłam, tupiąc jak mała rozpieszczona dziewczynka.

-Woow, widać szybko przywykłaś do slangu. Chyba najszybciej z nas wszystkich- uniósł brew.

-Jestem Mark. Tak tak, mnie tez miło cię poznać- mruknął, a w jego głosie dało się usłyszeć sarkazm. 

Prychnęłam, odwracając się na pięcie. Chwyciłam koc i rozłożyłam go sobie na podłodze, siadając na nim wygodnie. Wzięłam butelką z wodą i pudełko z kolacją i zaczęłam rozkoszować się posiłkiem. Jedzenie Patelniaka to od dzisiaj moje uzależnienie. To jest pyszne!! Wzięłam ostatni łyk wody zerkając jednocześnie na okno. Zakrztusiłam się.

-Co jeszcze, Mark?- powiedziałam zirytowana, wycierając usta.On tu cały czas stał!? I się bezczelnie gapił jak jem! Zaraz wydłubie mu te oczy!

-Nie- powiedział z lekka urażony. -Dobranoc, świeżuchu- powiedział i odszedł. 

-Uuu.. świeżuchu, mocnee!-powiedziałam.

Wywróciłam oczami i oparłam się o ścianę, przykrywając się kocem. Tyle rzeczy się dziś zdarzyło, że nie mogę spać. Ciągle miałam te pytania w głowie.
Mimo tej całej sytuacji postanowiłam zmusić się do zamknięcia oczu i odejść w głęboki sen. 
Położyłam się na ziemi, kładąc ręce pod głowę. Zamknęłam oczy. Szczekanie psa nie pozwalały mi zasnąć. I znajomy głos, uciszający zwierzę. 

Podniosłam się i podeszłam do okna, łapiąc się krat i podciągając do góry, po czym przyłożyłam do nich twarz. Postać wyskoczyła mi prosto przed oczy, strasząc okropnie. Blondyn śmiał się ze mnie.

-Pogieło cię! Gdybym tu nie siedziała to bym sprała ci dupę za takie skradanie- mruknęłam, krzyżując ręce na piersi. 

-Haha.. Nie wątpię w to- odparł, śmiejąc się.- Chciałem tylko sprawdzić, czy śpisz.

-Jak widać nie, przez ciebie ciśnienie mi podskoczyło. Szybciej zsiwieję przez ciebie.- wywróciłam oczami- Ty myślisz, że będę w stanie zasnąć po tych wszystkich wydarzeniach.?

-Bo ja to wiem?- prychnął- radzę ci się dobrze wyspać. Dobranoc Mała- powiedział i odszedł w stronę Bazy. 

Jęknęłam cicho. Jak mam spać, kiedy nie mogę?

''Radzę ci się dobrze wyspać MAŁA?''

wypowiedziane przez Newta zabrzmiały jakoś... tak... no nie wiem jako to ująć. Tak przerażająco, przynajmniej dla mnie .





Więzień Labiryntu #0 Nowa Historia-Dodatek



Dodatek

Przectawie wam resztę bohaterów mojego snu i opowiem kilka ciekawostek :D

Thomas 

To główny bohater filmu. Niestety nie ma go w moim śnie BARDZO SZKODA! Bo ja jestem za niego.


Teresa

Też jej nie ma w moim śnie, ponieważ jest za nią ta ruda jędza. :(

Patelniak

To właśnie ten słynny kucharz w Strefie.


Alby

Przywódca Strefy. 



Gally

Jeden z pierwszych ludzi w Strefie. Niedobry gnom, którego nie lubię, ale jak przyjdzie co do czego potrafi być mężczyzną. 



Chuck

13-nastoletni chłopiec, który potrafi o wszystko zadbać. Zawsze umiał mnie pocieszyć. 



Jeff

Jest najlepszym lekarzem ! I przyjacielem. 


Ava Paige 

Zła kobieta. Jej głosy słyszałam w swojej głowie. Ona stworzyła labirynt!



Bóldożerca


Przeklęte gadziny ! One żyją w labiryncie i zabijają streferów. 

Oto cała strefa w której mieszka. 





























Więzień Labiryntu #4 Nowa Historia



  Serce biło mi jak szalone. Nie wiedziałam co mnie czeka, ale z pewnością nic dobrego, sądząc po słowach i zachowaniu Newta w labiryncie. Alby patrzył się wściekłym wzrokiem na mnie. 

-Złamałaś Pierwszą Zasadę!- krzyknął Alby przerywają ciszę. 

 Miałam się już odezwać i stanąć w swojej obronie, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język, przypominając sobie zakaz Newta. 

-Przypominam ci, że to świeżynka. Trafiła tu nie więcej niż dwie godziny temu!- Nie zna zasad tu panujących- powiedział Newt, stojąc po mojej stronie, nie przestając gładzić mojej dłoni- której w dalszym ciągu nie puścił- ale nie przeszkadzało mi to. 

-Ne..- Przywódca nie dokończył. 

-Doniósł ci na nas Gally, prawda?- parsknął Newt. 
Alby spojrzał się kontem oka na chłopaka stojącego obok, a potem znowu na Newta- Mogłem się tego spodziewać. Alby, proszę cię, ona nie wiedziała nawet co kryje sie za murami Strefy.  Wiem że za złamanie zasad jest kara śmierci, ale ona jest tu od dwóch godzin, jeśli nie mniej. Wiem ja też złamałem zasadę, ale poszedłem ją ratować!- tłumaczył się za nas obojga. 

 Alby potarł ręką czoło, jakby sie zastanawiając co zrobić, a Newt oddychał głęboko, wyczekując na wyroku. Nadal trzymał moją dłoń. Ale mi to nie przeszkadzało!. Moje uczucie do niego powracało i nasilało się z każdą sekundą. Martwił się o mnie. To dlatego był taki zły. SŁODKIE! A teraz się bał. Bał się tego, co nas czeka. Tym razem to ja ścisnęłam jego dłoń, próbując dodać mu otuchy, choć sama się panicznie bałam. Spojrzałam na jego twarz. Uśmiechnął się!.

-Nie dostaniesz kary, dlatego że jesteś moim zastępcą i dlatego, że chciałeś ją chronić przed niebezpieczeństwem. Ale jej za cholerę nie mogę tego puścić płazem. Spędzi dzisiejszą noc  w Ciupie a, nie z nami. - powiedział Alby po czym odszedł. Gally piorunując nas wzrokiem zrobił to samo.- Zdaje sie że świerzynka dostała za lekką karę... ale w sumie.. to dziewczyna...- rzucił jeszcze Alby.

 Newt odwrócił sie w moja stronę szczęśliwy. Puścił moją dłoń co mnie trochę zasmuciło. Rzuciłam się mu na szyję, bliska płaczu szczęścia. Co ja robię?

-Dziękuję- szepnęłam mu do ucha, wtulając się w niego. Objął mnie i również przytulił. 

-Za co?- spytał, nie puszczając mnie. 

- Za obronę!- powiedziałam.

-Robiłem tylko to co słuszne- powiedział, odsuwając mnie delikatnie od siebie. Po moim policzku spłynęła łza szczęścia. 

-Nie płacz mała- powiedział uśmiechając się i wycierając mi policzek. 

-Przed chwilą nazwałeś mnie idiotką!- poskarżyłam się, śmiejąc. 

 Newt nic nie odpowiedział. Westchnął tylko, podnosząc wzrok ku niebu. Zrobiłam to samo co on. Zaczęło się ściemniać. Blondyn westchnął, patrząc na mnie. 

-Przykro mi bardzo, ale trzeba cię zamknąć- powiedział.

-O niee! Co ja teraz zrobię?- jęknęłam teatralnie

 Newt zaśmiał się. -A możesz zaraz mnie zamknąć? Chciałabym być jeszcze przez chwile na wolności- zachichotałam.

 Newt wzruszył ramionami, uśmiechając się lekko. Zaczął zmierzać w stronę lasu i usiadł pod pierwszym lepszym drzewem, opierając się o nie głową i zamykając na chwile oczy. Był wyraźnie skupiony, musiał o czymś ważnym myśleć. Zmarszczył słodko czoło. Podeszłam i usiadłam obok niego, zaczynając zastanawiać się  po co tu wszyscy zostaliśmy zesłani. 

-Newt?- spytałam, przekręcając głowę w jego stronę. Otworzył oczy i na mnie spojrzał. 

-Hm?

-Czy ... myślisz, że wrócimy jeszcze kiedyś do domu?

-Szukamy stąd wyjścia już rok- powiedział, patrząc mi w oczy- Ale nadal nie tracimy nadziei- posłał mi słaby uśmiech. Odwzajemniłam mu tym samym. 

 Blondyn wstał z ziemi, a ja rozglądałam się po strefie, nadal siedząc pod drzewem. W głowie miałam jeszcze wiele pytań, które chciałam zadać Newtowi. Szczerze nawet mi się tu podoba, NAWET. Ale też są minusy. Diana zamiast myśleć o głupotach powinnam im pomóc się stąd wydostać. Ciekawi mnie jutrzejsza, tak zwana ''wycieczka'' z Alby'm. Ciekawe co będzie mi pokazywał, Pff ... No co innego miałby mi pokazywać, oprócz wszystkich zakątków Strefy? Bożee! Równie dobrze Newt mógłby mi dziś je pokazać, ale niee! Musze czekać do jutra. I jeszcze ta noc w Ciapie czy jak tam oni mówią. To chyba wiezienie, cóż poczekam jeszcze kilka minut i dowiem się tego na własnej skórze. 

W brutalny sposób wyrwano mnie z zamyślenia. Po całej strefie rozchodził się okropny hałas, a ziemia drgała, tworząc razem coś co wzbudziło mój niepokój i przerażenie. Odruchowo, pod wpływem zaskoczenia i strachu, wstałam i złapałam się za rękę Newta. Chłopak spojrzał na mnie, śmiejąc się cicho. Rzuciłam mu zdezorientowane spojrzenie. Blondyn czekał, aż okropny hałas ucichnie, po czym wziął wdech i zaczął mówi. 

-Zawsze w noc, wszystkie Wrota się zamykają. Dzięki temu jesteśmy bezpieczni. 

 Zmarszczyłam czoło w niedowierzaniu i zdziwieniu. Zanim zadałam pytanie, uświadomiłam sobie, że stoję bardzo, bardzo blisko Newta i ściskam jego rękę. Szybko się odsunęłam, pewnie strzeliłam buraka. 

-Eee...Przesuwają się?- spytałam się patrząc na niego- Przytaknął. 

-Chcesz powiedzieć, że te- powiedziałam robiąc rękami pół okrąg, wskazując na olbrzymie ściany- kamienne mury się przesuwają!? Chyba sobie jaja robisz. 

-Nie robię sobie jaj- powiedział zły- No świeżynko czas do Ciapy. 

Newt złapał moją rękę idąc przed siebie. 

 Co jak co, ale jak na taką ruderę to jest przynajmniej jeden wspaniały chłopak, romantyczny.

Westchnęłam, podążając za Newtem.  Jedno pytanie nie dawało mi spokoju. W końcu postanowiłam się przełamać i je zadać.

-Newt, mam pytanie- powiedziałam. Mój towarzysz zwolnił, by dotrzymać mi kroku.