Moja lista blogów

środa, 20 lipca 2016

Więzień Labiryntu #5 Nowa Historia


-Co znaczą te wszystkie słowa? sztamaku, świeżynka, puwa- spytałam.

To pytanie nie dawało mi spokoju, odkąd tu trafiłam. 

-Nasz slang- odparł Newt.- W końcu się przyzwyczaisz.-mówiąc puszczając mi oczko. 

 Zapadła cisza, w której szliśmy w stronę jakiegoś dziwnego budynku z jednym oknem z kratami. Wiec to pewnie ta Ciapa. Westchnęłam niezadowolona.

 To tu będę musiała spędzić całą noc?- Jęknęłam w duszy.

 Newt w ciszy otworzył drzwi do - jeśli mogę to tak określić- więzienia, a ja z ogromną niechęciom weszłam do środka, gdzie było tylko, podkreślam TYLKO krzesło i to z jedną nogą złamaną. Jezu Co To Ma Być!
Westchnęłam robiąc krok do przodu, zaraz za mną zatrzasły się drzwi. Podskoczyłam wystraszona. Myślałam, że się posram w gacie. Moje serce biło jak opętane, a oddech był nierówny. Na szczęście po chwili się uregulował i mogłam się już w pełni uspokoić. Po chwili znów prawie dostałam ataku serca, gry Newt niespodziewanie pojawił się w oknie i oznajmił mi, że ktoś przyniesie mi kolację.
Przytaknęłam tylko, po czym Newt odszedł. 

 Stanęłam na środku pomieszczenia, by rozejrzeć się jeszcze raz. Może coś przeoczyłam?
Ale niestety niczego więcej ciekawego nie było. Alee dnoo! 

 Usiadłam na ziemi, opierając się plecami o ścianę. Podciągając kolana pod głowę i zaczęłam się zastanawiać co ze mną będzie. To miejsce, to jakieś chore gówno! Z głupimi zasadami!
Przykładem jest to, że nie wolno wchodzić do Labiryntu. Ale dlaczego? Jest tam coś strasznego? Jestem tego takaa ciekawa! 

 Zaśmiałam się głupio sama do siebie. Jestem tu dopiero dzień, a już mam przesrane. Mam dość tego przeklętego miejsca.  No i ciśnienie mi podniosło kuźwa. 

 Zaczęłam zastanawiać się nad słowami Newta. O tym gdy powiedział, że tkwią tu od roku. A jeśli stąd nie ma wyjścia? Jeśli zostaniemy tu na zawsze? To się chyba zastrzelę! 

Jeśli nigdy stąd nie wyjdziemy?- te okropne myśli gromadziły mi się w głowie. 
Było ich tyle, że myślałam, iż moja głowa zaraz eksploduje i kawałki mojego mózgu znajdą się na tych ścianach. Głowa zaczęła mnie boleć, a pytania przybywał co sekundę mojego zmarnowanego czasu, na siedzeniu tu i bezczynności. Powinnam teraz być ze wszystkimi i pomagać im w  wydostaniu się z tego cholernego miejsca. Chociaż... tak pomyśleć i tak pewnie nie chcieliby mojej pomocy. Co baba może zrobić? Jestem słaba i głupia. Jeśli faktycznie kryje się coś strasznego za tymi murami trzeba to zabić! Ooo jaka ja straszna i poważna haha :D Puwaa!
Ten skomplikowany- jak dla mnie -slang Streferów. O co chodzi z tymi słowami? Puwa co przed chwilą powiedziałam- domyślam się, że to coś w stylu tutejszego przekleństwa.
Świeżuch- czyżby to znaczyło nową osobę? A sztamak? Czy to tutejsze określenie przyjaciela?

 Miałam wrażenie, że moja głowa lada chwila wybuchnie. Dość że ból był nieustający i nasilał się z każdą chwilą, to doszło do tego multum uczuć mieszających się ze sobą, tworząc jędną wielką kupę klumpu. Ooo użyłam tutejszego slangu. To słowo odbiło mi się parę razy o uszy. Ale nadal czuje się tu intruzem. W końcu jestem tu od niecałego dnia. 

 W brutalny sposób wyrwano mnie z zamyślenia. Ktoś, kogo jeszcze nie znałam, stał w oknie i zagwizdał, tak głośno, że w uszach zaczęło mi piszczeć. Spojrzałam urażonym wzrokiem na chłopaka. Wstałam z ziemi i podeszłam do okna, przez które chłopak podał mi koc i kolację zamkniętą w pudełku. 

-Dziękuję-mruknęłam

-Newt kazał dać ci jeszcze wodę- powiedział lekko się uśmiechając.

Newt kazał mi ją przynieść... Halo! Diana! Co z tobą?!

Wszystkie myśli związane z Newtem odsunęłam na bok, odkładając napój obok koca.
Spojrzałam się w stronę okna i -przyznaję- byłam nie co, zaskoczona dalszą obecnością chłopaka.  

-Smacznego świerzynko- powiedział.

-Diana, puwaa, jestem Diana!- krzyknęłam, tupiąc jak mała rozpieszczona dziewczynka.

-Woow, widać szybko przywykłaś do slangu. Chyba najszybciej z nas wszystkich- uniósł brew.

-Jestem Mark. Tak tak, mnie tez miło cię poznać- mruknął, a w jego głosie dało się usłyszeć sarkazm. 

Prychnęłam, odwracając się na pięcie. Chwyciłam koc i rozłożyłam go sobie na podłodze, siadając na nim wygodnie. Wzięłam butelką z wodą i pudełko z kolacją i zaczęłam rozkoszować się posiłkiem. Jedzenie Patelniaka to od dzisiaj moje uzależnienie. To jest pyszne!! Wzięłam ostatni łyk wody zerkając jednocześnie na okno. Zakrztusiłam się.

-Co jeszcze, Mark?- powiedziałam zirytowana, wycierając usta.On tu cały czas stał!? I się bezczelnie gapił jak jem! Zaraz wydłubie mu te oczy!

-Nie- powiedział z lekka urażony. -Dobranoc, świeżuchu- powiedział i odszedł. 

-Uuu.. świeżuchu, mocnee!-powiedziałam.

Wywróciłam oczami i oparłam się o ścianę, przykrywając się kocem. Tyle rzeczy się dziś zdarzyło, że nie mogę spać. Ciągle miałam te pytania w głowie.
Mimo tej całej sytuacji postanowiłam zmusić się do zamknięcia oczu i odejść w głęboki sen. 
Położyłam się na ziemi, kładąc ręce pod głowę. Zamknęłam oczy. Szczekanie psa nie pozwalały mi zasnąć. I znajomy głos, uciszający zwierzę. 

Podniosłam się i podeszłam do okna, łapiąc się krat i podciągając do góry, po czym przyłożyłam do nich twarz. Postać wyskoczyła mi prosto przed oczy, strasząc okropnie. Blondyn śmiał się ze mnie.

-Pogieło cię! Gdybym tu nie siedziała to bym sprała ci dupę za takie skradanie- mruknęłam, krzyżując ręce na piersi. 

-Haha.. Nie wątpię w to- odparł, śmiejąc się.- Chciałem tylko sprawdzić, czy śpisz.

-Jak widać nie, przez ciebie ciśnienie mi podskoczyło. Szybciej zsiwieję przez ciebie.- wywróciłam oczami- Ty myślisz, że będę w stanie zasnąć po tych wszystkich wydarzeniach.?

-Bo ja to wiem?- prychnął- radzę ci się dobrze wyspać. Dobranoc Mała- powiedział i odszedł w stronę Bazy. 

Jęknęłam cicho. Jak mam spać, kiedy nie mogę?

''Radzę ci się dobrze wyspać MAŁA?''

wypowiedziane przez Newta zabrzmiały jakoś... tak... no nie wiem jako to ująć. Tak przerażająco, przynajmniej dla mnie .





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz