Moja lista blogów

wtorek, 26 lipca 2016

Więzień Labiryntu #7 Nowa Historia



 Spojrzałam się szybko na Newta i wybiegłam z Bazy za Markiem. Wołałam go po imieniu, ale on się nie zatrzymywał. Biegłam najszybciej jak potrafiłam, ale byłam dla niego za wolna. Chłopak nie zwalniał. Wbiegł prosto do Labiryntu! Spanikowałam. Nie wiedziałam co robić. Zastanawiałam się czy wbiec za nim, czy nie. Decyzja padła na nie. Wolę nie powtarzać tego co było, tym bardziej, że za drugim razem mogłoby nie być tak miło.

 Coś przebiegło mi przed oczami w Labiryncie. Wychyliłam głowę i gdy zobaczyłam, że to był Azjata, którego wczoraj widziałam, zawołałam go. Chłopak zatrzymał się i odwrócił się w moją stronę. 

- Minho!- krzyknęłam, a chłopak podszedł do mnie. 

- To ty jesteś świeżynką, tak? - spytał.

- Diana - przedstawiłam się - Minho, Mark wbiegł do Labiryntu. 

Azjata zmarszczył czoło, niezadowolony. 

- Niech zginie- wzruszył ramionami.- Odkąd się tu pojawił, są z nim same kłopoty. Kilka razy chciał popełnić samobójstwo, ale Alby go powstrzymał. Teraz ma okazję. 

- Ale Minho...- Opadła mi kopara. 

- Co? Streszczaj się - mruknął.

- Ale jesteś miły. Jeśli zginie to będzie nas mniej!

- Teraz słuchaj, świeżuchu - powiedział, patrząc na mnie przymrużonymi oczami i kierując we mnie palcem. - Ja jestem Zwiadowcą. Moim zakichanym obowiązkiem jest szukanie stąd wyjścia,  a nie pilnowanie tyłków takich klumpów jak Mark. Idz z tym do Alby'ego - powiedział i odbiegł. 

- Coo... za ... koleś ?

Niewiele myśląc pobiegłam szukać Przywódcy. Rozmawiał z jakimś chłopakiem pod Bazą. Złapałam go za rękę i odciągnęłam na bok. Ten spojrzał na mnie pytająco. 

- Alby! Mark wybiegł do Labiryntu. 

***

 Chodziłam w kółko przed Bazą, przegryzając nerwowo paznokcie, podczas gdy wewnątrz odbywało się Zgromadzenie. Udało mi się ubłagać Newta, by starał się namówić kilka opiekunów o to, by nie dawali Markowi surowej kary. Nie wiem czy mogę go - w sensie Marka.- nazywać przyjacielem, ale z pewnością nie chce by stało mu się coś paskudnego. Chociaż z drugiej strony... dziwnie zachował się w porze lunchu.  Nie znałam go z tamtej strony. Myślałam, że jest inny. A może coś z nim nie tak? Może miewa ataki gniewu?  No ale żeby zaraz rzucić się do Labiryntu? Przesada. A postawa Minho mnie zbiła z tropu. Jeśli faktycznie często mieli z nim takie problemy, to może on naprawdę jest na coś chory? Nic nie jest wiadome. Nie mogę na sto procent nic określić. 

Usłyszałam otwieranie się drzwi i natychmiast odwróciłam się w tamtą stronę. Zobaczyłam Newta idącego w moim kierunku, a zaraz za nim szedł Minho. 

- I jak?- spytałam.

-Udało mi się przekonać Minho, Zarta, Alby'ego i Patelniaka. Reszta chce go zepchnąć z urwiska. - Newt wzruszył ramionami. 

-Jak ich przekonałeś?- spytałam zerkając na Minho.

-Powiedziałem, że wbiegł do Labiryntu pod wpływem złości- odpowiedział blondyn. 

-W sumie to nawet było zgodne z prawdą- powiedziałam, krzywiąc się lekko. - Co z nim będzie?- spytałam, patrząc się w brązowe tęczówki Newta. 

-Na razie wrzucą krótasa do Ciapy- mruknął Minho- Potem zdecydujemy co dalej. 

Newt tylko przytaknął. 

- To ja ... ja pójdę z nim pogadać - powiedziałam i poszłam. 


/NEWT/

Patrzyłem przez chwilę jak Diana odchodzi, a gdy zniknęła mi z oczu, odwróciłem się do Minho. 
Zauważyłem, że on również za nią podąża wzrokiem. 

-Świeżuch może nam się przydać- powiedział odwracając sie w moją stronę. 

Potarłem kciukiem podbródek, myśląc nad słowami przyjaciele. 

-Masz rację - przyznałem- Aczkolwiek trzeba ją jeszcze wiele nauczyć. Trzeba przyznać, że ma duży potencjał. Ale, do cholery, nic nie wie. Nie wie z kim się zadawać i kogo brać za przyjaciela. Weźmy za przykład takiego cholernego Marka- westchnąłem spoglądając na Minho.

- Daj mi spokój z tym krótasem. Ja nadal jestem za tym, by zrzucić tego klumpa z urwiska- powiedział Azjata. 

-Wiem o tym stamaku- mruknąłem, mrużąc oczy.     

-Tylko się upewniam. 

-Ale dzięki, że stanąłeś po stronie Diany. 

-Nie ma sprawy, bracie- powiedział, kładąc mi dłoń na ramieniu, po czym odszedł. 











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz