Moja lista blogów

piątek, 26 sierpnia 2016

Więzień Labiryntu #17 Nowa Historia




Blondyn zmarszczył czoło, bacznie mi się przyglądając, jakbym właśnie powiedziała najbardziej absurdalną rzecz na świecie.

- Dlaczego tak uważasz? - spytał, nie zamieniając wyraz twarzy.

Odwróciłam wzrok, myśląc nad odpowiedzią. Tak naprawdę to ja nie wiedziałam, jak to wszystko wytłumaczyć. Nie byłam tego pewna. Nie wiedziałam czy moje podejrzenia są słuszne, ale wiedziałam, że to nie mógł być przypadek z tymi wszystkimi wydarzeniami.

- Nie wiem - odparłam, bawiąc się źdźbłem trawy - Mam takie przeczucia. No bo czy inni w Strefie pracowali dla DRESZCZ-u jak ja? W Labiryncie usłyszałam siebie i ciebie. A teraz mi mówisz, że do ciebie mówiłam. Do ciebie. Czy inni też mnie słyszeli? 

- Tylko ja - powiedział, niemal od razu - A gdy im o tym powiedziałem, uznali, że przez ten pobyt w ciemnym i małym pomieszczeniu źle podziałał mi na mózg. 

- Nie uważasz, że to coś znaczy? Nie uważasz, że oboje jesteśmy winni temu, że tu jesteśmy?- spytałam, patrząc się Newtowi w oczy. 

- Nie wiem - przyznał - Ale... dlaczego akurat my, a nie inni?

- Nie mamy pewności, że tylko my za tym stoimy. Skąd wiesz że my sami to zrobiliśmy? Może tam gdzieś są inne osoby, które również pracują dla Stwórców?- wszystkie pytanie wypływały z moich ust, a ja nie potrafiłam temu zapobiec. Nie kontrolowałam tego.

-Nie wiem - powtórzył Newt - A teraz idź spać.

Teraz gdy wspomniał o spaniu, nagle poczułam potrzebę snu. Podniosłam się z ziemi i ziewałam, zmierzając ślimaczym tempem w stronę miejsca, którym śpimy. Obejrzałam się i zauważyłam, że Newt ani drgnął.

- Nie idziesz? - spytałam, zatrzymując się. 

Blondyn odwrócił głowę w moją stronę, a po chwili znów wrócił do poprzedniej pozycji. 

- Nie - mruknął - Muszę wszystko przemyśleć. Idz. 

Wywróciłam oczami, ale ruszyłam żegnając się z przyjacielem. 

Zabrałam dwa koce, po czym znów ruszyłam w kierunku Newta. Rzuciłam na niego jeden koc i szłam dalej. Zatrzymałam się dopiero pod ulubionym drzewem. Ułożyłam się wygodnie na trawie, opatuliłam się kocem i poszłam spać. 

***

Kolejna pusta noc. Kolejny brak jakiekolwiek snu. Zaczynam zgadzać się nad zdaniem Minho. Co jeśli Stwórcy tylko bawią się moim kosztem? Dlaczego nie możemy normalnie żyć? Czemu z stąd nie ma wyjścia cholera jasna!? Na razie o tym, że nie ma wyjścia z Labiryntu, wiedzą tylko trzy osoby. Ja, Newt i Minho. Muszę powiedzieć Markowi ale to później. Nie chce by więcej osób o tym wiedziało. Nie chce by Gally znienawidził mnie jeszcze bardziej i nie chcę sprawiać większych kłopotów. 

W tej chwili coś mi się przypomniało. 

Podniosłam się błyskawicznie na równe nogi, zrzucając z siebie koc.

Wiedziałam, że Minho nie pobiegnie do Labiryntu, tak jak to było dotychczas. Po prostu nie ma po co. Widziałam go niedawno, jak szedł do stołówki, wiec tam się udałam. 

Po drodze jeszcze spojrzałam w miejsce, w którym w nocy zostawiłam Newta. Był tam. Leżał. Spał. A ja na ten widok uśmiechnęłam się mimowolnie. Dopiero drugi raz widzę, by spał, więc to mu bardzo dobrze zrobi, zwłaszcza gdy musi wszystkim się zajmować. Trzeba mu zrobić "Dzień Newta" - Tak to był ten plan. 

Wpadłam do stołówki i wyciągnęłam z niej Minho za nadgarstek, zanim jeszcze zdążył zabrać swoją porcję śniadania. 

- Diana, co się dzieje? - spytał zdezorientowany- Labirynt się wali!? - na jego pytania tylko parsknęłam śmiechem. Zatrzymałam się . 

- Zarządzam Dzień Newta! - powiedziałam, tupiąc nogą jak mała dziewczynka. Minho się rozpogodził.

- Dzień Newta oficjalnie wchodzi do naszego życia i jest obowiązkowym świętem! - pisnął jak dziecko, unosząc rękę jak superbohater. 

- Ale to tak na serio - uśmiechnęłam się - I poza tym... dużo myślałam o Alby'm i ja nie wiem, jakim cudem jest on przywódcą. 

- To on jest przywódcą? - Azjata zaśmiał się cicho. Humor zdecydowanie mu dopisuje.

- Wiem to chamskie ale co ty na to by zwalić go z tej posady? - uśmiechnęłam się złowiecko, pocierając dłonią o dłoń. 

- Już mi się podoba - Minho poszedł w moje ślady i zaśmiał się diabelsko. 

Dobrze, że jesteśmy w takim miejscu, w którym nie przebywa zbyt wiele chłopaków. Gdyby nas usłyszeli to by pomyśleli, że to miejsce do końca zepsuło nam mózgi. 

- Jaki masz plan? - spytał Azjata.

- W tym problem - klasnęłam w dłonie, posyłając Minho znaczące spojrzenie - Potrzebuje twojej pomocy.

- Masz to jak w banku, sir! - zasalutował, na co ja walnęłam go pięścią w ramie. 

Chłopak złapał się za miejsce w które dostał od DZIEWCZYNY. Jęknął teatralnie, masując "obolałe" miejsce, mówiąc żałosnym głosem: "Musisz być taka brutalna!?" na co ja się zaśmiałam. 

- Masz jakiś pomysł na rozrywkę w dniu jakże niezwykłego święta?- spytałam.

- Taniec z Bóldożercami, kolacja z Bóldożercami, impreza z Bóldożercami... - zaciął wyliczać na palcach.

- Minho! Coś co Newta nie zabije! - zaśmiałam się.

- Słuchaj, impreza z Bóldożercami jest lepsza od imprezy ze Streferami - powiedział z kamiennym wyrazem twarzy.

Przejechałam dłonią po twarzy, mrucząc pod nosem - Ja nie wale... z kim ja żyje?

- Masz lepszy pomysł? - prychnął Azjata. 

- ... Spranie tyłka Albt'emu! - teraz ja przybrałam pozę superbohatera, a Minho klasnął zadowolony w dłonie.

- Wchodzę w to! Ale ty niegrzeczna, nie spodziewałem się tego po tobie.- krzyknął, wyciągając dłoń w moją stronę bym przybiła mu piątkę. Tak też zrobiłam.

- Dużo jeszcze o mnie nie wiesz.

- A tak w ogóle to gdzie jest nasza najważniejsze osoba tego święta?

- Śpi - wzruszyłam ramionami, a Azjata otworzył szeroko oczy.

- Śpi!?

- Kto śpi? - usłyszeliśmy zaspany głos Newta zbliżającego się do nas. 

Stanęłam z Minho na baczność, wymieniając przerażone spojrzenia. Co jeśli nas słyszał?

- Miś Yogi - odparłam szybko, nawet nie zastanawiając się nad słowami, które chciałam wypowiedzieć. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie co powiedziałam i walnęłam się otwartą dłonią w czoło. 

- Co? - Newt był zaskoczony i widać, że nie do końca przebudzony.

- Jajco- odparł szybko Minho, pewny w ogóle nie zastanawiając się nad swoją wypowiedzią, tak jak ja wcześniej. 

- Możecie powiedzieć co wam do puwy jest!? - jęknął żałośnie blondyn.

- Impreza z Bóldożercami - zaczęłam "tańczyć" śmiejąc się sama z siebie. ( o lol... co ja robię?)

- Puwa! Co wam jest? Jakiś specjalny dzień, w którym Diana i Minho dziwnie się zachowują? - westchnął Newt. 

Wymieniłam spojrzenia z Minho , a ten skinął głową.

- Dzień Newta! - krzyknęłam z Azjatą w tym samym czasie, potrząsają dłońmi, a z naszych nie schodził uśmiech. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz