Moja lista blogów

środa, 24 sierpnia 2016

Więzień Labiryntu #16 Nowa Historia




- Co w niego wstąpiło? - spytał Mark, gdy Newt i Minho udali się na rozmowę z Gally'm. 

- Um, jak to delikatnie ująć?- zaśmiał się blondyn-  Gally nienawidzi swieżuchów. Myśli że Labirynty to ich wina. 

- Cóż, w moim przypadku Labirynt to, po części, moja wina. 

-Nie wiesz, czy te twoje sny są prawdziwe- mruknął mój towarzysz. - Ale on chciał cię uderzyć! DZIEWCZYNĘ UDERZYĆ!

- Mark, weź przestań- jęknęłam.

Ogay, rozumiem, że jestem tu jedną przedstawicielką płci pięknej, no ale ja umiem o siebie dbać! Nie potrzebuję prywatnych ochroniarzy, ale przyznaję, urocze to było, że cała trójka wstawiła się za mną na stołówce. Tacy superbohaterowie. Z pewnością nie zamienię tych chłopaków na żadnych innych. Kocham ich, takich jakimi są. Przeszłość - w tym wypadku Mark- się nie liczy. 

Razem z Markiem przechadzałam się po Strefie, bez najmniejszego celu. Chodziliśmy i rozmawialiśmy, nie przejmując się światem.

Chłopak miał się odezwać, ale uciszyłam go, a powodem tego było to ,że  usłyszałam przyciszoną rozmowę. Od razu poznałam, że to dwójka moich przyjaciół - ich głosy nie da się pomylić.

Minho i Newt stali za budynkiem Bazy, a ja z Markiem schowaliśmy się za jedną ze ścian. Wystawiłam głowę zza rodu, by podsłuchać ich rozmowę. Wiem, że to nieładnie, ale cóż zrobić gdyż ciekawość jest większa od zdrowego rozsądku?

-Gdzie jest ten pikolony krótas?- spytał Minho. 

- Nie wiem - westchnął Newt. -Mam go już serdecznie dość. 

- Ja też - mruknął Azjata - kiedyś był spoko sztamakiem. 

- Mnie to mówisz?- prychnął blondyn.

I wszystko musiało obrócić się przeciw mnie, a los chciał bym wydało to, że ich podsłuchujemy. 

Kichnęłam. 

Minho i Newt przerwali rozmowę, kierując się w stronę naszej "kryjówki". 

- Proszę, proszę- zaśmiał się Minho na nasz widok. 

Przegryzłam nerwowo wargę. 

- O!, patrzcie, chmura w kształcie królika!(boże co ja gadam) - krzyknęłam, wskazując na niebo. 

Gdy Newt i Minho odwrócili się zdziwieni we wskazane przeze mnie kierunku, złapałam Marka za ramię i pociągnęłam go za sobą, biegnąc tyle sił w nogach, ile fabryka mi dała. 

- Co do... ugh, Diana... - usłyszałam Newta i nie musiałam widzieć, by wiedzieć, że teraz kładzie ręce na biodrach i kręci głową na boki. 

Zatrzymałam się dopiero przy swoim ulubionym, rozłożystym dębie. Oparłam się o jego pień, zamykając oczy i zjeżdżając po nim w dół, aż w końcu poczułam trawę w dłoniach. Wzięłam głęboki oddech, a potem wypuściłam powietrze. Zle się czuję z tym, że podsłuchałam rozmowę chłopaków. Faktycznie, dawno nie widziałam Alby'ego w Strefie - bo jak przypuszczam, to o niego chodziło- ale nie zastanawiałam się nad jego zniknięciem, w końcu miałam ważniejsze rzeczy na głowie, niż rozmyślanie nad zniknięciem  chłopaka. Z tonu Minho wywnioskowałam, że nie jest dobrym ekhem "Przywódcą" którym - tak nadal się upieram i zdania nie zmienię!- powinien być, do puwy nędzy Newt! No przepraszam bardzo, ale Zastępca przywódcy jest do ZASTĘPOWANIA przywódcy, a nie do wykonywania Wszystkich jego obowiązków! Myślałam, że Alby jest porządnym chłopakiem i będzie wykonywał swoją rolę. Jak widać, myliłam się. Trzeba coś z tym zrobić, by zrzucić go ze stanowiska, a Newta dać ten zaszczyt i uczynić go naszym Przywódcą. Trzeba tylko wymyślić jakiś plan... a ja wiem własnie do jakiej osoby pójdę z prośbą o pomoc. Ale to wkrótce. 

- Mam wyrzuty sumienia- odezwałam się w końcu, otwierając oczy. 

Zobaczyłam Marka, patrzącego się w stronę stołówki. Podążyłam wzrokiem za nim. W drzwiach budynku stał Patelniak wołając Marka. Westchnęłam. 

- Chyba musisz iść - mruknęłam. 

- Niestety- powiedział, patrząc się na mnie.- Pogadamy później - odbiegł, a ja odprowadziłam go wzrokiem, dopóki nie znikł we wnętrzu stołówki. 

***

Leżałam na trawie, patrząc się na niebo. Towarzyszyły mi odgłosy Bóldożerców i chrapanie Streferów, dokładnie tak samo, jak poprzedniej noc. Westchnęłam i przymknęłam na chwilę powieki, dając krótki odpoczynek oczom , które z powrotem otworzyłam, słysząc zbliżające się kroki. Uniosłam się na łokciach, w tym samym czasie, gdy Newt siadł obok. - No pięknie, no to mam przesrane.

- Hej - powiedziałam cicho witając się z przyjacielem. 

- No hej- uśmiechnął się delikatnie, kładąc się na ziemi. -Założę się, że chcesz dowiedzieć się o tym, skąd wiem o tym, że stąd nie ma wyjścia?

Uff... nawet o tym zapomniałam. Dotrzymał słowa. W sumie to nie mogło być inaczej. W końcu Newt to Newt, a słowa przez niego dane, musi być dotrzymane. 

Skinęłam głową, a chłopak milczał przez chwilę, zbierając myśli- bynajmniej tak mi się zdaje.

W końcu wziął głęboki oddech i zaczął mówić:

- Gdy siedziałem w Pudle razem z innymi sztamakami, usłyszałem głos. Twój głos. Mówiłaś do mnie. Ostrzegałaś mnie przed strasznymi rzeczami, które spotkają mnie i innych chłopaków. Powiedziałaś, że... nie ma stąd wyjścia.  Nie rozumiałem wtedy o co chodzi. Zastanawiałem się kim była osoba, mówiąca do mnie. Mało tego! Widziałem twój rozmazany obraz. W zasadzie to byłaś ledwo widoczna - wzruszył ramionami, jakby była to jakaś błahostka. - Gdy zobaczyłem ciebie w Pudle, wróciły do mnie wszystkie wspomnienia z tego dnia, w którym sam w tej cholernej windzie byłem.

Nie wiedziałam co powiedzieć. Siedziałam, obejmując kolana i skanując każde słowo wypowiedziane przez blondyna. Słyszał mnie? Ale dlaczego? I po co ja do niego mówiłam? To wszystko jest strasznie dziwne i bezsensowne. Sam się mógł przekonać o tym wszystkim co mu wtedy powiedziałam! Ale przecież nie pamiętam prawie nic z mojego pobytu poza Labiryntem, więc może to miało jakieś wyznaczony cel? 


- Newt?

- Tak?

- Jak biegłeś po Labiryncie jako Zwiadowca... nie miałeś wrażenia, że już kiedyś w nim byłeś?- spytałam, patrząc się na przyjaciela. Blondyn uniósł się na łokciach.

- Jak pierwszy raz się w nim znalazłem... Dlaczego pytasz?

Teraz część moich podejrzeń, które zatrzymywałam dla siebie potwierdziły się.

- Newt, ja myślę, że oboje maczaliśmy w tym cholernym gównie palce. Byliśmy W Labiryncie jeszcze przed tym wszystkim. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz