Moja lista blogów

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Więzień Labiryntu #19 Nowa Historia



//NEWT//

Po zjedzonym śniadaniu, myślałem, że mój brzuch lada chwile wybuchnie. Gdyby nie Minho - który zjadł połowę mojego śniadania - nie dał bym rady ze wszystkimi naleśnikami. A Diana jak się uparła, że zje jednego, tak zjadła jednego. Potem poszła do Patelniaka poprosić o kanapkę dla siebie bo - jak to ona powiedziała - "to jest śniadanie dla ciebie" Pff, tak dla mnie. Dla mnie i dla Minho. Patelniak przeszedł samego siebie. 

- Dzięki za śniadanie, ale muszę wracać do pracy. - powiedziałem, wstając z ławki, ale Diana szybko przyprowadziła mnie do poprzedniej pozycji, mocnym szepnięciem za moją koszulę. 

Ja nie wiem, skąd taka kruszyna jak nasza Księżniczka ma tyle siły, ale ma jej zdecydowanie dużo, bardzo dużo. Czasem się zastanawiam, jak to możliwe, by dziewczyna miała tyle siły co chłopak, no dobra, trochę przesadziłem. Ma prawie tyle samo siły co chłopak. Nie mogę tak ośmieszać swojej płci, bo jednocześnie ośmieszam tym siebie. 

- Diana, puwa, daj mi wyjść, obowiązki czekają! - jęknąłem, oburzony, patrząc się w niebieskie tęczówki przyjaciółki. 

Blondynka pokręciła głową na boki, po czym uśmiechnęła się lekko. 

- Nigdzie nie idziesz - powiedziała - Dzień Newta jest po to, byś sobie odpoczął, a nie harował.

- Jak tak będziesz się zachowywał, to święto będziesz miał codziennie - wtrącił Minho, wiec przeniosłem na niego wzrok, posyłając wredne spojrzenie.

- Wy nic nie rozumiecie - powiedziałem. - Muszę zająć się Strefą!

- Newt! ty nie jesteś Przywódcą! - Minho walnął pięścią w stół, tak mocno, że talerz po naleśnikach i Diana podskoczyły w miejscu. Blondynka ścisnęła ze strachu moje ramię i wbiła w nie paznokcie, na co ja syknąłem cicho - Niech ten cholerny Alby w końcu ruszy swój szanowny zad i weźmie się, puwa do roboty! Kim on, do puwy nędzy jest!? Królem, że może robić sobie co tylko chce i olewać wszystko?! Puwa noo! 

- Stary, weź się uspokój - warknąłem - Nie jesteś tu sam. 

- Newt, jak ja mam się uspokoić co? - prychnął - Nie potrafię, gdy ten smrodas nadal ma tytuł naszego Przywódcy, a na niego nie zasługuje!

- Minho, Newt ma rację - powiedziała Diana, niemal szeptem, a jej głos drżał ze strachu. Pierwszy raz zobaczyła Minho w taki stanie. Cóż, ja nie pierwszy. Miał wiele takich ataków - Uspokój się...

Minho słysząc prawie płaczliwy głos przyjaciółki, od razu ochłonął.

- Przepraszam, Diana - powiedział ledwo słyszalnie, opuszczając głowę. 

Atmosfera zrobiła się dość napięta, a ja postanowiłem jakoś ją rozweselić. Jedynym problemem był ten, że nie wiedziałem jak to mam zrobić. 

Zacząłem gładzić kciukiem wierzch dłoni Diany, którą splotła razem z moją pod wpływem strachu, zastanawiając się jednocześnie nad czymś, co mogło by rozpogodzić moich przyjaciół. 

Może Mark jakoś pomoże? On zawsze miał głowę pełen pomysłów i gdyby nie te jego wcześniejsze ataki, wyrobiłby sobie bardzo dobre zdanie o sobie w naszej małej społeczności. Ale przyznaję, że odkąd zacząłem spędzać z nim trochę czasu  - blondyn powiedział, że w wolnym czasie będzie mi pomagał - bardzo go polubiłem. Wcześniej nie miałem z nim najlepszego kontaktu, więc zdanie miałem o nim nie ciekawe, które wybrałem sobie na widok jego wybryków.

Powiedziałem cicho: " Zaraz przyjdę" i puściłem dłoń Diany, wstając z ławki. Skierowałem się do kuchni, a przez całą drogę czułem na sobie wzrok Diany, dopóki nie zniknąłem za ścianą. 

Uśmiechnąłem się na widok Marka siedzącego w kącie pomieszczenia wraz ze swoim rysownikiem i ołówkiem. Ten chłopak ma ogromny talent, a rysowanie to jego hobby, którym nie lubi się chwalić. a ja nie wiem czemu. Jego rysunki są świetne i bardzo realistyczne, więc nie rozumiem jego decyzji, ale muszę ją uszanować. W końcu to jego talent, a on może zrobić z nim co chce.

- Co tym razem rysujesz? - spytałem, pochylając się nad nim. 

Patelniak nie zwrócił na mnie uwagi. 

- Labirynt - chłopak skrzywił się, patrząc na swoje dzieło. 

Rysunek był bardzo ładny miał dopasowany każdy szczegół. Przedstawiał Wrota do połowy zasunięte, a za nimi w tle, przesuwające się ściany Labiryntu i chmury kurzu unoszące się w górę.

- Dlaczego się krzywisz? Jest genialny - powiedziałem zgodnie z moim zdaniem i prawdą. 

- Tak, na pewno - odparł sarkastycznie - To najgorszy ze wszystkich, jakie kiedykolwiek narysowałem. 

Nagle mnie olśniło. Wiem, co może poprawić Dianie humor. Minho nie koniecznie, ale blondynce - owszem.

-Potrzebuje twojej pomocy, Mark - powiedziałem - Atmosfera przy naszym stole stała się... dość napięta, a ja wiem co mogło by ją rozluźnić - posłałem przyjacielowi znaczące spojrzenie, lecz on tylko popatrzył na mnie pytającym wzrokiem - Pokaż Dianie swoje rysunki , a ona od razu się rozpogodzi. 

- Zwariowałeś? - prawie wykrzyknął - Nie mam mowy, nie!

- Diana jest twoją przyjaciółką, tak? - blondyn skiną głową - A przyjaciele mówią siebie wszystko i nie mają przed sobą tajemnic. 

- Nie powiem jej o tym, za bardzo się wstydzę!

- Do tego zależny to, czy Dzień Newta będzie sukcesem lub klapą- powiedziałem.

- Dzień Newta? - spytał, unosząc brwi do góry. 

- Diana i Minho nigdy nie przestaną zaskakiwać... - uśmiechnąłem się -  To jak?

- No nie wiem... - Mark podrapał się po karku. 

- Proszę. 

- Ugh,  no dobra - westchnął.

- Dzięki wielkie! - uśmiechnąłem się szerzej - Jestem ci dłużny!

-Nie, ta ja, wszyscy chłopcy, no i Diana i cała Strefa jesteśmy ci dłużni, sztamaku - powiedział klepiąc mnie po ramieniu. 

I znowu o tym mowa. To już trochę zaczyna mnie irytować. Ta cała gadanina wszystkich o tym, że niby ja jestem Przywódcą - a to nie prawda! Ile razy mam, puwa powtarzać!? -  i o tym jak wiele dla tego miejsca zrobiłem. 

Wyszedłem z kuchni, a Mark przyglądał się ze zdenerwowaniem swojemu zeszytowi w rękach, szedł za mną.

Gdy dotarliśmy do naszego stolika, Diana siedziała bawiąc się swoimi bransoletkami, a Minho zniknął. 

- Gdzie, on? - spytałem, zajmując swoje poprzednie miejsce obok dziewczyny.

Siedziałem okrakiem, by być przodem do blondynki. 

- Powiedział, że idzie się przewietrzyć - mruknęła. 

- Aha, ogay, to nawet lepiej - powiedziałem to bardziej do siebie, niż do Diany. - Słuchaj Księżniczko, Mark ma ci coś do pokazania - zacząłem uśmiechać się jak głupek, widząc zdziwioną minę dziewczyny i zażenowanie na twarzy Marka.
Ja naprawdę nie rozumiem tego gościa.  





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz