Moja lista blogów

sobota, 27 sierpnia 2016

Więzień Labiryntu #18 Nowa Historia




Patrząc na twarz Newta miałam wrażenie, że niespodzianka mu się nie spodobała. Dosłownie nie można było nic wyczytać z jego miny. Nie wiedziałam czy jest zaskoczony, zdziwiony, szczęśliwy czy zły.

- Co? - spytał w końcu ( jednak) zdezorientowany, ale w jego głosie słychać było szczęście, radość i zaskoczenie. 

Uśmiechnęłam się szerzej, całą swoją siłą powstrzymując się od przedstawienie zamiarów w związku z jego stanowiskiem i Alby'm. 

- Dzisiaj jest twoje święto , Dzień Newta, który już na dobre wszedł w nasze życie i będzie obchodzony nieregularnie. - Minho mówił to w taki sposób, jakby to recytował, jak jakiś wiersz na przedstawieniu szkolnym. A w dodatku przekomicznie wyglądał z dłonią ułożoną na klatce piersiowej - Ten dzień będzie pojawiał się co jakiś czas, możliwe jest to, że pojawi się jutro, za dwa miesiące, za tydzień, za czterdzieści lat...

- Minho zrozumieliśmy - zaśmiałam się - Przejdź do sedna. 

Azjata wywrócił oczami, ale kontynuował:

- To zależ ode mnie i od Diany i od tego, czy uznamy, że jesteś wystarczająco zapracowany, by zasłużyć na to święto - zakończył uśmiechem, ukazując rząd białych zębów. 

Newt przez chwilę stał nieruchomo i przerzucał wzrok ze mnie na Minho, z Minho na mnie. Na jego twarzy wkradł się uśmiech. 

- Po co to wszystko robicie, hum? - spytał.

Uśmiechnęłam się szerzej, podchodząc do blondyna. Złapałam go za ręce i spojrzałam w oczy.

- Jesteś naszym przyjacielem - powiedziałam - Chcemy dla ciebie jak najlepiej - skończyłam, po czym przytuliłam się do chłopaka.

On przez chwile stał w totalnym osłupieniu i nie wiedział, co zrobić, aż w końcu odwzajemnił gest. Gdy odsunęłam się od chłopaka, Minho zajął moje miejsce. Kto jak kto, ale po nim nie spodziewałam się, że przytuli kogoś. Teraz byłam pewna tego, ile Newt dla niego znaczy.

- Dziękuję - powiedział blondyn, gdy w końcu Minho się od niego odkleił. 

Newt otarł szybko łzę spod oka. Pewnie chciał to zrobić niezauważalnie, ale niestety - ja zauważyłam. W przeciwieństwie do Minho który gapił się na trawę, zastanawiając się nad czymś intensywnie. 

- Nie płacz, bo nie masz za co - szepnęłam blondynowi do ucha.

- Nie płaczę - odszepnął cicho - Em... po prostu oczy mi się pocą - spojrzałam na niego z politowaniem, próbując przekazać, że nie dałam się na to nabrać. - Ugh, wzruszyłem się, ogay? Jeszcze nikt nie zrobił dla mnie czegoś... takiego. Nikt się o mnie nie martwił. 

- I właśnie to był największy błąd w życiu Streferów. Ty się o nich martwiłeś, a oni niczym ci się nie odwdzięczyli - powiedziałam. Chłopak miał odpowiedzieć, ale zanim cokolwiek wyszło z jego ust, krzyknęłam: - Minho, zabieraj Newta na pierwszą atrakcję!

Azjata klasnął zadowolony w dłonie i zaczął ciągnąć przyjaciela za ramię.

- Chodź Niusiek, idziemy na imprezę do Bóldożerców! - krzyknął wesoło.

- Minho! Najlepszego przyjaciela chcesz zabić?! - odezwał się.  

Chłopak się zatrzymał.

- Zastanawiam się! - wrzasnął, wymachując rękami. 

W jednej chwili Newt, walnął go pięścią, tak jak ja poprzednio, tylko,że co najmiej trzy razy mocniej. 

- To za nazwanie mnie Nuśkiem - powiedział Newt, po czym po raz drugi dołożył przyjacielowi - A to za chęć zabicia mnie. - zaśmiał się ( a ja z nim ) widzę jak Minho jęczy z bólu. 

- No ale Niusiek, to tak słodko brzmi - zrobiłam uroczą minę, a niezadowolenie, które zaczęło się zbierać w przyjacielu, po usłyszeniu przezwiska, ulotniła się westchnął tylko ze zrezygnowaniem . Ja natomiast zaśmiałam się zwycięsko. 

- A tak na serio to nie ma atrakcji - Minho zrobił smutną minę. Odchrząknęłam - A nie, sorry, jest jedna! Chodź, idziemy sprać Alb'emu tyłek! - wyszczerzył się kierując ostatnie zdanie do Newta. Walnęłam się otwartą dłonią w czoło. Ja z tą atrakcją jaja robiłam! Tylko ja i Minho mieliśmy się zastanowić nad tym co zrobić z Alby'm. I to ma zastać w tajemnic przed Newtem. - O Fuck ! szybko zmień temat, szybko!

- Chodź, Newt. Idziemy na śniadanie, bo ja nic nie jadłam - powiedziała. 

- Ja też niczego nie jadłem! Przecież ktoś mnie wyciągnął ze stołówki, gdy miałem brać swoją porcję! - powiedziała Minho, a ja udałam, że go nie słyszę - Diana, wiesz o kim mówię?

- Nieee... - rzuciłam wychodząc do pomieszczenie. Podeszłam do Patelniaka. - Hej! Jedno niezwykłe śniadanie poproszę! Takie jakiego nikt nigdy tu nie miał i jakie jest najlepsze!

- A co to ma być? Dzisiaj jest jakieś święto czy co? - zaśmiał się chłopak.

- Tak, mamy Dzień Newta!- wtrącił Minho, który właśnie wszedł do stołówki razem z Niuśkiem haha...

Blondyn wywrócił oczami, ale się uśmiechnął. Widać, ze nie jest przyzwyczajony do tego, że ktoś coś dla niego robi. Myślałam, że Streferzy są bardziej inteligentni i  odwdzięczają się Newtowi za te wszystkie miłe gesty z jego strony. Najwidoczniej się myliłam, po raz kolejny.

Patelniak otworzył szeroko oczy, a na jego twarz wkradł się uśmiech.

- Dzień naszego szefuńcia, tak? - powiedział - Już idę przyrządzić mu to niezwykłe śniadanie!. 

- Nie jestem tu szefem!- krzyknął Newt do Patelniaka.

- Mów co chcesz!  Ja i tak wiem swoje! - odkrzyknął chłopak. 

Nachyliłam się nad Minho i szepnęłam mu do ucha:

- Trzeba i jego wtajemniczyć w nasz plan.

W odpowiedzi Minho skinął głową i cała nasza trojka usiadła przy "naszym" stoliku. Zawsze tu siadamy, więc... kategorycznie jest nasz.

Po kilkunastu minutach Patelniak przyniósł talerz z górą naleśników oblanych jakimś sosem. Nie wiem czy Newt tyle zje! Było około trzydzieści placków! Blondyn na ten widok oparł się bezwładnie na stół z szeroko otworzoną buzią. 

- Ja tyle nie zjem, sztamaku! - prawie wykrzyknął, patrząc się na kucharza. Ten tylko wzruszył ramionami i odszedł. Newt westchnął z rezygnacją patrząc na mnie i na Minho. - Chcecie trochę?

Minho szybko wziął jednego naleśnika i zaczął jeść. Wywróciłam oczami. 

- To jest przecież śniadanie dla ciebie - powiedziałam do Newta, trzepiąc w tym samym czasie Minho w głowę, wyciągając rękę przez stół. Wspomniałam, że ja siedzę obok Newta, a Minho na przeciw nas? nie? To teraz już wiecie. 

- Dziewczyno, ja tyle w życiu nie zjem! - krzyknął.

Zaśmiałam się cicho. 

- Przyda ci się tyle jedzenia, chudzielcu - powiedziałam, unosząc rękę do Newta - no popatrz na siebie! Sama skóra i kości! 

Blondyn westchnął. 

- Popatrz na siebie! Jesteś chudsza ode mnie! JEDZ ! - rozkazał mi. Wywróciłam oczami. 

- Ale tylko jednego - powiedziałam, biorąc gryza placka. Blondyn poszedł w mój ślad i po chwili cała nasz trójka jadła. A Minho kończył jeść drugiego... Czasem z nim, to tak jak z dzieckiem, naprawdę. Zamiast się rozwijać, to on się cofa. Ale i tak go kocham. Po przyjacielsku oczywiście!















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz