Moja lista blogów

wtorek, 16 sierpnia 2016

Więzień Labiryntu #15 Nowa Historia




- Co?- spytał Minho, widocznie zdezorientowany.

- Skąd nie ma wyjścia- szepnęłam do siebie, a dopiero po chwili, te słowa uderzyły do mnie z podwójną siłą. Stąd nie ma wyjścia. Stąd nie ma wyjścia!

Ignorując przyjaciela, rzuciłam się sprintem w stronę Strefy.

Nie wierzę w to, co przed chwilą usłyszałam. Jak to, nie ma stąd wyjęcia?! Przecież z każdego labiryntu jest jakieś wyjście! A przynajmniej tak mi się wydaje...

Biegłam przez korytarze Labiryntu, potykając się co jakiś czas o własne nogi. O dziwo, pamiętałam całą drogę powrotną. Podczas biegu nawet nie odwróciłam się, by sprawdzić, czy Minho biegnie za mną. Po porostu powiedział, że to robi. 

Zakręt w lewo, prosto, w prawo, prosto, w lewo, prosto, prosto i... Wrota. 

Zanim wbiegłam do Strefy, spojrzałam na zegarek. Jest jedenasta. Nasz pobyt we wnętrzu Labiryntu trwał dłużej niż myślałam. 

Wbiegałam do Strefy, nie patrząc przed siebie. Oddech miałam coraz cięższy, a nogi powoli odmawiały mi posłuszeństwa. Wiedziałam, że za chwilę zaliczę glebę. Nagle wbiegłam w jakiegoś chłopaka. Spodziewałam się, że upadniemy razem na ziemię, ale on mnie przytrzymał. 

Otworzyłam oczy, które zamknęłam przy zderzeniu. Zobaczyłam zdziwioną twarz Newta, więc odetchnęłam z ulgą, ale po chwili wróciło do mnie moje wspomnienie. 

- Co jest, Diana?- spytał Newt.

- Stąd nie ma wyjścia- wydukałam, oddychając ciężko. 

Przez chwilę nie mogłam nic wyczytać z twarzy Newta. Nic nie wyrażała, była jak z kamienia. 

W końcu udało mi się uspokoić oddech i pozbierać myśli. 

Właśnie dostałam nowe wspomnienia, z których się dowiedziałam, że nie ma wyjścia z Labiryntu. Nie mogę w to uwierzyć, nadal!

Nagle sobie coś uświadomiłam. 

-Ej, skąd wiedziałeś, że nie mam wyjścia?- spytałam przyjaciela zdziwiona. 

Newt przegryzł wargę, rozglądając się na boki. Następnie złapał mnie za ramiona i pochylił się nade mną. 

- To nie rozmowa na teraz - wyszeptał mi do ucha - Powiem ci, jak wszyscy będą spali - skończył i wyprostował się, uśmiechając się krzywo.

A ja stałam na przeciwko niego, marszcząc czoło i przechylając lekko głowę w lewą stronę, próbując zrozumieć cokolwiek z tego, co przed chwilą wyszło z ust chłopaka. To wszystko robi się po prostu dziwne, nawet bardzo dziwnee...

- Diana, puwa, żeś wyrwała! - usłyszałam głos Minho, więc odwróciłam się w jego stronę. Właśnie wybiegł z Labiryntu i kierował się w naszą stronę. Stanął przede mną zdyszany, opierając się na moim ramieniu. 

- Jak mnie nazwałeś?- spytałam z lekkim uśmiechem. Nie ukrywam, byłam trochę zdziwiona. W końcu Minho jeszcze nigdy nie nazwał mnie po imieniu. 

Azjata wywrócił oczami, oddychając ciężko. 

- Diana, puwa, jesteś głucha czy udajesz?- powiedział. 

- Ooo, znowu!- parsknęłam śmiechem. 

Minho walnął się otwartą dłonią w czoło, a ja odsunęłam się dwa kroki w bok, co równało się z tym, że Azjata stracił oparcie i upadł na ziemię. 

Leżał rozłożony na trawie, z zamkniętymi oczami, mrucząc pod nosem coś w stylu "Ooo, jak mi dobrze".( bez skojarzeń xd) 
A ja, razem z Newtem, stałam nad Minho śmiejąc się cicho. 

- Diana, coś ty mu zrobiła?!- Newt wrzasnął teatralnie, łapiąc się za głowę i skacząc z nogi na nogę, jak to robią mężczyźni, gdy ich kobieta rodzi. W sumie nie wiem skąd to pozrównywanie. Jakoś tak mi się skojarzyło. 

- Ja tylko biegłam!- uniosłam ręce do góry w geście samoobronnym, udając przerażoną. 

Po chwili razem z blondynem wybuchłam śmiechem, a Minho podniósł się na łokciach i prychnął. 

- Bardzoo śmieszne, ha ha ha- mruknął Azjata. 

-A żebyś wiedział, sztamaku - powiedział Newt uśmiechnięty od ucha do ucha, krzyżując ręce. 

Minho odpowiedział tylko parsknięciem, po czym podszedł gdzieś, nie wiadomo gdzie. 

Gdy Azjata zniknął mi z pola widzenia, odwróciłam się w stronę miejsca, w którym przed chwilą stał Newt, ale go nie było. Tak cicho się oddalił, że nawet nie zauważyłam kiedy to zrobił. 

Westchnęłam i ruszyłam w stronę stołówki. Być może udobrucham Patelniaka o jakieś mistrzowskie jedzenie?

Tak jak się spodziewałam, nie było łatwo, ale Siggy w końcu uległ mojemu urokowi (hehe, gdybym go jeszcze miała...) i zrobił mi jakąś kanapkę, mrucząc coś pod nosem. 

Gdy odebrałam posiłek, podziekowałam i usiadłam przy wolnym stoliku. Było cicho i spokojnie mogłam jeść - jednak się pomyliłam. 

- Co tam słychać u naszego kochanego świerzucha, który pomógł zbudować to pieprzone miejsce?- głos Gally'ego przesączony był nienawiścią i sarkazmem. 

Stał na przeciwko mojego stolika z założonymi na krzyż rękoma. Patrzył na mnie z nienawiścią, a jego oczy płonęły żywym ogniem. Już miałam się odezwać, leczy nie zdążyłam. 

- Odwal się od niej, krótasie - usłyszałam trzy głosy, synchronicznie wymawiające te słowa.  

Odwróciłam głowę ze siebie i zobaczyłam Newta stojącego centralnie za mną, po mojej prawej stronie stał Minho, a po lewej Mark. 

Mimowolnie uśmiechnęłam się na widok swoich przyjaciół. Cieszę się, że ich mam i że mogę liczyć na nich w każdej sytuacji.

- Bo Co? - spytał drwiąco, Gally. 

Bo zgon -  dodałam w myślach, kojarząc to z jakiegoś filmu, który może oglądałam w przeszłości. Prawie wybuchłam śmiechem, ale się powstrzymałam. 

- Gally, lepiej będzie jak sobie dasz spokój i spokojnie wrócisz do swoich obowiązków - powiedział Mark.  

- Ty to się nie odzywaj, krótasie, bo sam żeś nie lepszy - syknął Opiekun Budowli - Pamiętaj ile ty szkód wyrządziłeś?! 

- Zamknij mordę, Gally! -krzyknął Newt przez zaciśnięte zęby. 

A ja uśmiechałam się jeszcze szerzej. 

- A ty z czego się tak się cieszysz, idiotko? -  Gally warknął w moją stronę. 

Nawet nie zastanawiałam się co odpowiedzieć, po prostu rzuciłam w niego kanapką i wyrzuciłam wszystkie moje myśli, krążące po mojej głowie. 

- Ja mam przynajmniej z czego - prychnęłam - Mam przyjaciół, na których mogę liczyć i choć nie popierają nie których moich decyzji to i tam mnie wspierają. Zawsze stają w mojej obronie, choć nie muszą- powiedziałam, patrząc się na chłopaków stojących za mną. Na ich twarzach gościły teraz lekkie uśmiechy- A z tego co widzę, ty nie masz ani jednego - prychnęłam. 

Nagle wszystko zaczęło dziać się tak szybko. W ciągu sekundy, Gally znalazł się bliżej stołu i podchodził do mnie, by mi - że tak to brzydko ująć - wpierdolić. Ja spadłam z ławki i wylądowałam w ramionach Marka, podczas gdy Newt i Minho trzymali Gally'ego za ramiona. 

- Stary, ukarzesz mnie jak dam mu w pysk ?- spytał Minho, zwracając się do Newta. 

- Pff, oczywiście że nie! No co ty, przyjaciela karać? - uśmiechnął się blondyn. 

- Ej! stójcie, ja chce to zrobić - powiedziałam, zabijając Gally'ego morderczym spojrzeniem i uśmiechać się krzywo. 

Po chwili, polała się krew z nosa Gally'ego. 

- Ze mną się, puwa, nie zadziera, zapamiętaj too! Słyszysz gnomie! - krzyknęłam, a Gally pokiwał głową przerażony. 











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz